niedziela, 26 września 2010

Smutno mi

Dzisiaj się dowiedziałem, że jeden z moich braciszków Leonek... nie żyje. Miał rzadką chorobę  FIP, która jest nieuleczalna. Mimo wielkich starań nie udało się nic zrobić :((

To jego ostatnie zdjęcie.
A to robione rok temu na działce, z której wszyscy trzej pochodzimy.

A to ja z Leonkiem.

Przykro, że już nigdy tak razem nie usiądziemy :((

środa, 22 września 2010

Dzień na działce

Jeżdżenie na działkę w weekend stało się swoistym rytuałem nieomal, ludzie zabierają nas przynajmniej na cały jeden weekendowy dzień.
W ten weekend wyrosła na działce śmieszna budowla.


Musiałem ją oczywiście obwąchać i przebadać na wszelkie sposoby. Pachniała dziwnie. Maciek  wskoczył na jej wierzch, aby udowodnić, że nic mu nie jest straszne.



Kiedy Maciek siedział spokojnie na stercie czegoś tam, ja zapolowałem na mój przysmak, czyli ważkę.


Wiem, wiem, ja stale poluję na ważki, ale co ja zrobię, skoro właśnie te owady są moim największym przysmakiem? Myszy zupełnie mnie nie rajcują, wręcz przeciwnie, jakoś nie bardzo wyobrażam sobie delektowanie się czyimś futerkiem, a fuj.
No, może nie jestem takim zwykłym kotem, jak Maciek, który myszki bardzo sobie chwali, ale nie oznacza to, że jestem gorszy, czyż nie?
Po skromnym dietetycznym posiłku poczęstowałem się "słonikową" wodą.

Potem posiedziałem trochę w promieniach słonecznych na werandzie,


skosztowałem trochę trawki


i kiedy był czas zbierać się do domu, nagle coś mnie zaintrygowało.


Tym czymś był oczywiście Maciek na spacerze i mój człowiek buszujący w krzakach.





Pewnie gdyby mój człowiek wraz z Maćkiem buszował w naszych krzakach, nie byłbym taki zdziwiony, ale jak się okazało, że to nie nasze krzaki... Postanowiłem poczekać na nich przy furtce i zapytać, o co chodzi .

A potem było już  pakowanie i powrót do domu. Innymi słowy, dzień jak co tydzień na działce :))

piątek, 17 września 2010

Woda

Czekam na weekend, bo być może pojadę znowu na działkę. Póki co rozpracowuję bardzo ważną sprawę, a mianowicie kapanie wody z kranu i rozpryskiwanie się tejże wody w zlewie.

Zajęcie to na ogół zajmuje mi pół dnia, gdyż nie łatwo jest dojść do tego, skąd ta woda leci i dokąd.

Przyglądam jej się pod każdym kątem i nijak nie mogę wydedukować, skąd się ona bierze. Obchodzę zlew naokoło...


Patrzę z bliska

i z daleka

i wciąż nie wiem, jak to się dzieje, że ta woda leci i leci bez końca. Aż w końcu wkurzeni wysokimi rachunkami za wodę ludzie "nakrywają" mnie w łazience podczas moich eksperymentów i wtedy


próbuję wyglądać jak ten kot ze Shreka, choć jak widać marnie mi to wychodzi. W związku z czym woda zostaje brutalnie zakręcona, a ja... jakby nigdy nic udaję się na kanapę wylizywać mokre od wody futerko.

poniedziałek, 13 września 2010

Działkowo

Wczoraj z Maćkiem pojechaliśmy na działkę. Co prawda słońca było jak na lekarstwo, ale było fajnie.
Jak zwykle pochodziłem po drzewach,

wypatrując potencjalne ofiary tudzież nadchodzące zagrożenie w postaci psa. Pogoniłem się z Maćkiem, uprzednio na niego polując, oczywiście.


Udawałem słonika, który poszedł już spać na tak zwaną zimę,


 i popijałem wodę z jego miseczki. Upolowałem ważkę, a ludzie zrobili z tego cały filmik i niebawem się nim pochwalę. Ponadto wykonywałem akrobacje i skakałem przez bardzo wysoki płot, co wprowadziło Maćka w oniemienie, bo swego czasu to i on to potrafił.


A teraz jedyne, co Maciek potrafi, to siedzenie z dynią na stole :)) hahaha.


Brudny i zmęczony, przed powrotem do domu musiałem się umyć, bo inaczej ludzie by mnie pewnie ze sobą nie wzięli, a spędzenie nocy na działce jakoś mi się nie uśmiechało.


Po powrocie do domu postanowiłem domyć łapy, coby na pościeli śladów nie zostawiać,


choć w zasadzie staram się trzymać łapki tak, aby pościeli nie dotykały, ale co tam, porządek musi być, no nie?

wtorek, 7 września 2010

Leniwce

Deszczyk sobie pada, a ja

śpię. Jak nie w pościeli, to na kanapie. Razem z Maćkiem.

A wujaszek Rudy smacznie sobie chrapie na... kaloryferze.

A jak nie śpimy, co w ostatnich dniach rzadko się zdarza, to pilnie obserwujemy nasze ptaszki, które zupełnie nas się nie boją.

W wolnych chwilach od spania, oczywiście, chowam się w reklamówki

tudzież udaję, że poluję na nową myszkę.

Ostatnio jednak zainteresowałem się wypowiedziami pani minister Fedak,

ale jakoś nic nie usłyszałem o kocich  emeryturach. Nie to, że ja się na takową wybieram, ale seniora to my w domu mamy, a i drugi dorasta, więc dobrze byłoby wiedzieć, czy na Royala choć trochę im skapnie? Prognozy pogody są niezłe na weekend, więc mam cichą nadzieję, że zaliczę działkę, choćby po raz ostatni w tym sezonie, ale jednak. Sami zobaczcie te soczyste trawy,


te wrzosy,

nic tylko się tarzać, gryźć i wyrywać!!!

piątek, 3 września 2010

Lucek to lubi :))

Ale super, że zostałem wyróżniony nagrodą bloggerów, przechodnią nagrodą bloggerów "To lubię!".
Zasady są takie:
1. Napisz, kto przyznał ci tę nagrodę.
2. Wymień 10 rzeczy, które lubisz.
3. Przyznaj nagrodę 10 innym blogerom i poinformuj ich o tym komentarzem.

1. Wyróżnienie przyznała mi Abigail, bardzo dziękuję :))
2. Teraz powinienem napisać aż 10 rzeczy, które lubię, wow!
- lubię polować na ważki
- lubię jeździć na działkę
- lubię biegać po drzewach
- lubię siedzieć na drapaku i obserwować gołębie
- lubię prać się z Wujaszkiem i Maćkiem
- lubię chować się w torbach na zakupy
- lubię skakać mojemu człowiekowi po głowie jak śpi
- lubię spać na kanapie
- lubię bawić się sznurami
- lubię pisać mojego bloga
3. Wyróżnienie przyznaję, bo lubię:
Kocie podwórko
Kociokwik
KotmixKotowisko
Kycio and Kyciol
Nasze zwierzaki
Łakocie
Sztuka mruczenia
Opowieść
siedlisko
ogrody

Wszystkie powyższe blogi są fantastyczne i opisują życie kotków takich jak ja albo opisują  ogródki , które uwielbiam pasjami.

czwartek, 2 września 2010

Jesień?

Pogoda typowo jesienna, nie sprzyja wyjazdom na działkę. Czekamy z utęsknieniem na powrót lata, aby móc pohasać wśród kwiatków. Póki co się wylegujemy.
Ja odkryłem całkiem fajną krainę zwaną Szuflandią. Mała bo mała, ale własna, że tak powiem.

Najpierw trzeba trochę w niej pokopać, aby się wszystko dobrze ułożyło, a następnie ułożyć się do snu. Łatwe, co nie?
A jak się już tak dobrze wyśpimy, to np.oglądamy, najczęściej ja, bo jestem telemaniakiem, telewizor. Ostatnio wpadł mi w oko taki śmieszny wąsaty facecik. Wręcz nie mogłem się na niego napatrzeć.
Najbardziej chyba intrygowały mnie te białe wąsy, zupełnie jak moje :)


Ciotka podarowała nam kocyk, taki piękny czerwony, podobny do czarodziejskiego chodniczka. Też lubię na nim leżeć i nawet pozwalam innym kotom, aby sobie czasami na nim poleżały. Ale rzadko.


I tak nam płyną dni w oczekiwaniu na powrót lata.