niedziela, 20 kwietnia 2014

Świątecznie

Ależ ten czas leci, znowu tak długo nie pisałem, a myślałem, że niedawno :)) Tyle się działo przez ten czas. Ja, Lucek, miałem zapalenie paszczy, znowu, już  jest lepiej, ale wciąż jestem na prochach, czyli antybiotykach. Lucha miała operację i biega w kubraczku.

Gorąco jej było, to sobie wywietrzniki powygryzała, cwaniara. Kubraczek jak widać na przemiał i to już jutro, czyli gato diablo powraca :)) A było tak pięknie. Taka Lusia milusia.

No, ale mamy święta wielkanocne, a Wielkanoc to moja specjalność, hihihi. Ludzie przynieśli koszyk pełen pachnącej wędlinki.


Jak się temu oprzeć???


Najpierw Maciek próbował się do koszyczka dobrać, ale na próżno.

Potem Luśka,


no i w końcu przyszła na mnie pora. Tosia nawet nie próbowała, bo wiedziała, że odpadnie w przedbiegach. Dużo nie pokosztowałem tej szyneczki, ale co odgryzłem, to moje :))

Po śniadanku była sjesta na kolankach.

Luśka też chciała, ale się średnio załapała.

Życzymy wam wyżerki i sjesty w te radosne święta :))




czwartek, 3 kwietnia 2014

Weekendowo

Maciek i Tośka pojechali na działkę, ja zostałem w domu, aby pilnować Luśki, żeby czasem domu nie rozniosła :))

Maciek po spacerze i zapoznaniu się z terenem postanowił odpocząć.

Tośka, jako że młodsza, miała więcej wigoru, zwiedzała całą działkę.


A ja

z góry obserwowałem poczynania małej, a potem

wyczerpany zległem z Luchą na kanapie.