To ja, Tośka, dawno już nie pisałam, co nie? Ale jakoś czasu nie miałam, bo na wakacjach zajęta byłam. A długie te wakacje były, że aż strach, no. Działo się, że tak powiem. Lucek już opisał wszystko, ale co tam, to ja powtórzę jakby :))
Nauczyłam się polować, ha. Jakoś sierściuchy mnie nieszczególnie interesują, za to żabki jak najbardziej :))
Zresztą mnie ogólnie interesują te co skaczą i fruwają. A żabki tak pięknie skaczą:))
Udało mi się też upolować... motyla.
Motyli to ci na działce pod dostatkiem, przychodzą odwiedzać krzewy i kwiatki, toteż mam co robić, jak jadę na działkę.
A ostatnio to mnie ludzie samą biorą, bo jestem grzeczna i nie odchodzę za daleko i przychodzę, jak mnie wołają... no. A chłopaki siedzą w domu i... śpią. A ja łażę sobie po drzewach,
zobaczcie, jak wysoko jestem :)) Wyleguję się w trawie
albo bawię się z Dosią. Mam nadzieję, że znowu pojadę w sobotę. Tylko abym łosi nie spotkała, bo trochę się ich boję.