środa, 30 października 2019

Jutro Halloween



Jak ostatnio pisałem, będziemy cały dzień sami. Dom co prawda już przystrojony, żeby nie było nam smutno,
ale takich dyniek, jakie wyczarowywała nasza Pierwsza Mama, to nikt nie umie zmajstrować.
Nawet my, koty, choć chętnie byśmy pomogli. Jak to za dawnych dobrych czasów bywało...
Posyłamy więc do Niej „kuriera”, który zawiezie zamienniki/erzace. Symbolicznie. Dla wspomnienia naszych wspólnych Halloweenów. I żeby wiedziała, że pamiętamy, kochamy i tęsknimy.
BTW, pisałem też o płaszczu z nasturcji. Popieścił go w nocy przymrozek. Dziś wyglądał tak. Brrr, ohyzda :(

Ocalały za to nasze ulubione rudbekie. No i działkowe koty, które każdy promyczek słońca potrafią wykorzystać przed zimnymi nocami.

poniedziałek, 28 października 2019

Przestrzelone



Mam na myśli przedwczesny powrót Tosi do domu. Przedwczesny w sensie pogodowym. Mogła jeszcze pobyć ze dwa tygodnie i wrócić na Halloween na przykład. Choć z drugiej strony... Będziemy spędzać ten dzień sami, więc lepiej, że minął okres karencji i Tosia już na nas nie syczy. Ba, nawet przytulaśnie się przytula :)


Bo na działce właściwie do dziś było ciepło i prawie... wiosennie.
Kwitną róże ku uciesze owadów
 i płaszcz z nasturcji.
Rudbekia zwraca się ku słońcu.

Rezydent Warsik też.
 Trawy potrząsają grzywami na wietrze.

I wreszcie hit: Dosia i Warsik – zaloty pod jabłonią.
Ja zaś tradycyjnie zagrzebany w becikach, uprzednio odkrywszy ulubiony wzorek. To uwielbiam.







piątek, 11 października 2019

Przed ciszą wyborczą

Bo ja wiem, może i zagłosuję na tę Panią. Co najwyżej zostanę "napiętnowany". Ale najpierw skosztuję pysznego kwiatka, póki całkiem nie uschnie.

wtorek, 8 października 2019

Jesienna deprecha



Albo raczej deprecha domowa. Jak to zwykle u Tosi bywa. Bo też jest już w domu!
Dopiero co było tak: słońce i pełny luz.
A teraz tak: ani słońca, ani luzu.
 
Budkę, w której przyjechała, najpierw obwąchała Lusia.
Potem usadowił się w niej Maciek.
Ale jako że natura nie znosi próżni, na działce Tosię zastąpił sobowtór/podróbka. Trzeba przyznać, że niczego sobie. 
Są też Warsik i Niunia. Tu jeszcze słonecznie, ale wkrótce będą walczyć o przetrwanie. 
Z pomocą Człowieka oczywiście.