Jak ostatnio pisałem,
będziemy cały dzień sami. Dom co prawda już przystrojony, żeby nie było nam
smutno,
ale takich dyniek, jakie wyczarowywała nasza Pierwsza Mama, to nikt nie
umie zmajstrować.
Nawet my, koty, choć chętnie byśmy pomogli. Jak to za dawnych dobrych
czasów bywało...
Posyłamy więc do Niej
„kuriera”, który zawiezie zamienniki/erzace. Symbolicznie. Dla wspomnienia
naszych wspólnych Halloweenów. I żeby wiedziała, że pamiętamy, kochamy i
tęsknimy.
BTW, pisałem też o płaszczu
z nasturcji. Popieścił go w nocy przymrozek. Dziś wyglądał tak. Brrr, ohyzda :(
Ocalały za to nasze ulubione rudbekie.
No i działkowe koty, które każdy promyczek słońca potrafią wykorzystać przed
zimnymi nocami.
🎃🦇👻happy halloween
OdpowiedzUsuń