My w domu nie musimy. Nasz
słynny „pociąg” obuwia nie wymaga.
Tosia na stole też daje
radę, najwyżej obrus ucierpi.
Może naszym pobratymcom na
działce buciki by się przydały, ale jak widać obywają się bez, zima im nie
straszna. Zwłaszcza że łagodna.
Wrony... Sami zobaczcie.
Złodziejki jedne, łapkami przytupują, kradną słoninkę, luty nie luty, zjeść coś
trzeba.
Wróbelki też czekają na
swoje.
Tak że przysłowia ludowe nie zawsze sprawdzają się... jeśli brać je dosłownie.
Sielanka! Teraz czekamy na wiosnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.