Tak niektórzy wróżą. Lusia
ma wrócić lada dzień do domu. Bardzo się cieszę, bo zmęczyło mnie już
towarzystwo buca Maćka i chciałbym się wreszcie do mojej towarzyszki przytulić.
Popić razem wody z umywalki.
Na razie odbywamy kocie
drzemki oddzielnie. Ja w betach,
ona w koszyku na tarasie.
Ewentualnie w trawach. Wtedy
pilnuje jej Warsik.
Słońce jeszcze praży w ciągu
dnia, ale noce coraz zimniejsze. I poranki.
Koty jak to koty, korzystają
z każdego promyczka. Niunia na zmywaku.
Warsik (prawie) na hamaku - czeka, aż mu go rozwieszą.
Pilnuje też papryczek, żeby
nikt nie zerwał. Bo ostre papryczki pyszne są. Tak twierdzą ludzie, my koty
nawet nie zamierzamy ich próbować.
Mamy swoje przysmaki. Te
dopiero są pyszne!
Słonecznych kąpieli zażywają
też... ważki. To ich pora. Oj, jak lubił je gonić mój brat bliźniak Lolek. Dawne dzieje.
A zza płotu bacznie obserwuje to rajskie
działkowe życie... Tosiny sobowtór.
Lato, lato, nie kończ się.
A na koniec zagadka. Kto
jest kim?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz