W tym roku ludzie inaczej się zachowują i my to czujemy. Coś niedobrego dzieje się na tym świecie. I choć nas kotów to nie dotyczy, udziela się nam dziwne napięcie. Ale święta zawsze były, są i będą. To przynajmniej się nie zmienia.
Najpierw przybył z piwnicy nasz coroczny gość – Mikołaj HOHOHO. Pilnujemy go z Lusią, bo to cenna persona i bardzo potrzebna. Życzy nam tubalnym głosem
Merry Christmas i
Happy New Year, wystarczy guziczek nacisnąć. I tak śmiesznie brzuch mu się przy tym trzęsie :)
Po Mikołaju przywędrowały... prezentowe skarpety. W nich zawsze skrywa się dla nas coś pysznego.
Mandarynki też się pojawiły. Tych akurat nie jadamy,
ale do gry w ping ponga doskonale się nadają. Tak daliśmy w nocy czadu, że aż cynamon dla zapachu wetknięty z piłeczek powypadał. No, komu było do śmiechu, temu było. Trochę się nam za to oberwało. Wróciły na swoje miejsce, fest przyozdobione... do następnej rozgrywki.
Miśki też przystrojone, słowem – tradycji stało się zadość.
Świętujemy wbrew wszystkiemu złemu i Wam też życzymy chwili wytchnienia od codziennych trosk.
Ja tu zawsze na bloga zaglądam, choć wstrzymuję się z komentowaniem. Świąt nie obchodzę, ale nie stoi na przeszkodzie, by w te i nie tylko w te dni życzyć wszystkiego najlepszego: zdrowia, szczęścia, spełnienia, spokoju oraz żeby 2021 rok był o niebo lepszy od mijającego.
OdpowiedzUsuńKociarz
Tym bardziej doceniamy i dziękujemy za życzenia.
OdpowiedzUsuńO jak bajkowo! Dużo zdrowia i szczęścia z okazji Świąt Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńPoza kotami moim faworytem w tej sesji jest misiek z czerwonymi rogami :)
OdpowiedzUsuń