Najpierw powylegiwał się w cieniu parasola.
Potem z zapartym tchem obserwował żabkę skaczącą po grządkach.
Następnie rozpoczął polowanie,
którego wynikiem było złowienie... myszki.
Futerko, aby nie zalegało, należało popić wodą, koniecznie z fontanienki, bo inna, zbyt świeża i czysta, mogłaby zaszkodzić.
Cała ceremonia zwieńczona została skrupulatnym myciem i małą drzemką w domku na materacu.
Po powrocie do domu Maciek zdał mi szczegółową relację z pobytu na działce, którą to opisuję. Trochę mu zazdroszczę, ale zjedzenie tej myszy odzianej w futerko jakoś nie przypadło mi do gustu. Wolę już moje puszki mięsne albo schabowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz