Wasz reporter Lucek donosi:
Lato
trwa. Kwitną lilie – majestatyczne i pachnące :)
Kwitnie Tosia – w koszyku. Też majestatyczna, nie
powiem ;)
Susza,
wodę trzeba oszczędzać, więc pilnuje i racjonuje, żeby za szybko z misy nie
ubyło.
Polegiwać lubi Tosia na swojej czarnej podusi, ale
ledwo już się na niej mieści (hihihi, przyganiał kocioł garnkowi).
A propos garnków – to ja (nie na letnisku
oczywiście). W poszukiwaniu drugiego dna.
Lusia młodsza, to i bardziej ruchawa. Wiewiórkę
czasem udaje. No, powiedzmy, że podobna...Choć lubi też poleżeć
i pokulkać się na kociej miniplaży.
Pojawił się dawno niewidziany Stefan – największy
żarłok na działkach. Ucieszyli się wszyscy, bo nie było go bardzo długo. W
każdym razie apetytu nie stracił. Ani wypłoszowatego wyglądu. Przychodź, Stef, tu żarcia zawsze jest w bród.
A przez zieloną „zupę” (to nasza fosa) żwawo przeprawiają się maleńkie kaczuszki. Po tosty. Bo kaczuszki człowiek też karmi. Tak, tak, wiemy, że nie chlebem... ale rosną na nim jak na drożdżach.
Słowem, fajnie na letnisku jest. Budź się Maciek, stary leniu, i poczytaj chociaż.
Pięknie i przyjemnie na działce.
OdpowiedzUsuńSprawdzasz czy jedzonko dobre. Tak trzymaj.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam również
OdpowiedzUsuńKociarz
:D bo jedzonko najważniejsze jest :)
OdpowiedzUsuń