A nie mówiłem. Zima prędzej
poszła, niż przyszła. Trawy wstały.
Nasze cudowne wróbelki też.
Są ranniki i przebiśniegi,
które w tym roku nie miały się przez co przebijać.
Na działce przynajmniej coś
się dzieje. W domu bez zmian. Towarzystwo głównie w becikach.
Jedna Tosia chciała się
okazać pożyteczna. Wygramoliła się z pudełka
i postanowiła przyrządzić chińszczyznę. Ale zniechęciła się już na etapie wyboru makaronu. Więc w końcu zjedliśmy... Feliksa.
i postanowiła przyrządzić chińszczyznę. Ale zniechęciła się już na etapie wyboru makaronu. Więc w końcu zjedliśmy... Feliksa.
Wiosna tuż, tuż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
:D
OdpowiedzUsuńU nas też rządzi Felix i puszki Winstona :)