Z działki
Mają nowego grilla.
Markowego, takiego, jak miała moja Pierwsza Mama, tylko inny kolor. Zielony,
zieloniutki. Grill-żabka, można powiedzieć. Nie skorzystam z niego, ale podoba
mi się. No i pamiętam czasy, kiedy karmiono mnie grillowanym kurczakiem.
Mniamiśne to było.
Mają też nowe róże.
I generalnie wielki bałagan,
bo po deszczach puściły chwasty jak szalone. Rozszalały się też... ślimory. Fuj! Ale tego już nie będę pokazywał ;)
Z domu
Tu przynajmniej bez zmian.
Ja jako kot niemłody już i stateczny, zmian nie lubię. Swoje się przeszło i wystarczy.
Więc się wyleguję,
wylizuję futerko,
Reszta też nie lepsza –
wylegują się wszyscy. Jak widać, w różnych okolicznościach. Tak my, koty, już
mamy, że to lubimy najbardziej.
Przyjemne lenistwo. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń💗💗💗💗💗
OdpowiedzUsuń