piątek, 26 czerwca 2020

Wieści



Z działki

Mają nowego grilla. Markowego, takiego, jak miała moja Pierwsza Mama, tylko inny kolor. Zielony, zieloniutki. Grill-żabka, można powiedzieć. Nie skorzystam z niego, ale podoba mi się. No i pamiętam czasy, kiedy karmiono mnie grillowanym kurczakiem. Mniamiśne to było.

Mają też nowe róże.

I generalnie wielki bałagan, bo po deszczach puściły chwasty jak szalone. Rozszalały się też... ślimory. Fuj! Ale tego już nie będę pokazywał ;)

Z domu 
 
Tu przynajmniej bez zmian. Ja jako kot niemłody już i stateczny, zmian nie lubię. Swoje się przeszło i wystarczy. Więc się wyleguję, 

wylizuję futerko,
wysypiam z Lusią – nie tyle u boku, ile za... ogonem.
Reszta też nie lepsza – wylegują się wszyscy. Jak widać, w różnych okolicznościach. Tak my, koty, już mamy, że to lubimy najbardziej.
 

2 komentarze: