Żegnaj „buncolu”. Pierwszy tutejszy kocie mojej Pierwszej Mamy.
Przeżyliśmy razem kilkanaście lat. I dobrych, i gorszych. W zdrowiu i w chorobie. Będę pamiętał tylko te dobre.
Jeździliśmy kiedyś na działkę, z której zresztą obaj pochodzimy.
Potem był mi towarzyszem w domu, kiedy nasze dziewczyny bawiły na wakacjach.
Nawet rozchorowaliśmy się prawie jednocześnie. I co z tego, że się biliśmy? Kto się czubi, ten się lubi. To nasze ostatnie wspólne chwile.
A to z Tosią.
Bo mimo że wcześniej różnie bywało, opiekowaliśmy się nim do końca. Pozostanie tylko żal. Choć nie, nie tylko. Pozostanie pamięć.
Wierzę, że czeka za Tęczowym Mostem, w lepszym świecie. Spoczywaj w pokoju :(
OdpowiedzUsuńKociarz
Żegnaj, kocie.
OdpowiedzUsuńŻegnaj Maciek
OdpowiedzUsuńSending much love. xox
OdpowiedzUsuńŻegnaj. Kiedyś się spotkamy.
OdpowiedzUsuń