Jak widać potrzebny był nam ten zastrzyk witaminowy, bo nie mogliśmy się od tej trawki oderwać.
Raz zajadałem się trawką z Maćkiem,
raz z wujaszkiem Rudym. W końcu to ja jestem najmłodszy i to mnie się więcej należy.
Wreszcie mnie te soczyste witaminy z nóg powaliły i zasnąłem niczym niedźwiedź na zimę.
A swoją drogą to mogliby zasłonić te okna, coby po oczach tak nie dawało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz