Czyli po kracie na balkonowe drzwi, skąd mam widok na to,co dzieje się na dole. A dzieje się zawsze tyle co nie miara. Gdy już mi się znudzi ten monitoring, następuje chwila zastanowienia..... jak zejść z tych drzwi.
Bywa różnie, ale jakoś szczęśliwie ląduję na swoje 4 łapy.
Maciek wybrał bardziej intelektualne zajęcie. Postanowił wejść na górną półkę biblioteczki i oddać się błogiemu spokojowi.
Potem wrócili ludzie i zabawa się skończyła, czyli jak te aniołki rozwaliliśmy się na kanapie, nie pozostawiając zbyt wiele wolnego miejsca dla innych. W końcu nam się należy kawałek kanapy, no nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz