Wczorajszy, ostatni dzień na działce był i mokry, i upalny. Na początku, kiedy trawa była mokra, siedziałem sobie w ulubionym kąciku na werandzie i jak zwykle obserwowałem, co się dzieje dookoła. Potem przyszła w odwiedziny Dosia. W zasadzie to ona u nas śpi i z nami je, ale często sobie wychodzi poza działkę. Ciekawy jestem, czy poznacie, który to Maciek, a która to Dosia.
Na marginesie dodam, że Maciek z Dosią bardzo się polubili :)) Nawet widziałem, jak sobie buzi dawali, hahaha.
Po śniadaniu poszedłem na zwiady.
Jednak nic konkretnego nie wypatrzyłem, toteż wróciłem na ganek.
Stamtąd znowu dostrzegłem Dosię i Maćka.
Machnąłem na Maćka łapą i szybko pobiegliśmy w chaszcze trochę popolować.
Gdy tylko usłyszałem potężne grzmoty, przybiegłem co tchu, wskoczyłem człowiekowi na kolana i od razu zabrałem się za pisanie bloga, aby zdążyć przed burzą.
A dzisiaj? Dzisiaj sobie słodko śpię. Odsypiam wszystkie przygody, krótkie noce, długie dni itp.
Fajne kocie opowieści :-)
OdpowiedzUsuńŚpij słodko rudzielcu :-)
Raj tam macie na tych działeczkach :))
OdpowiedzUsuńOstatnia focia najsłodsza:)
OdpowiedzUsuńDosia to ta bliżej ściany? :). Dobrych snów Lucku :).
OdpowiedzUsuńabigail@ tak to właśnie Dosia.
OdpowiedzUsuń