poniedziałek, 16 stycznia 2017

Z Nowym Rokiem

Wiem, wiem, kilka miesięcy nie pisałem, ale tak jakoś wyszło. Nowy rok powitaliśmy hucznie. Tosia bawiła się kolorowymi sznureczkami, Lusia zajadała się sernikiem, Maciek chował się przed odgłosami petard, a ja ślęczałem nad pustymi miskami, z których harpie wszystko wylizały.










Teraz wróciła zima, śnieg pada, śnieg pada,

to ja spadam na kaloryfer, miejsce, na którym uwielbiają wygrzewać się koty.

PS. Te rudo-białe łapki to ja, a Lusia czeka na swoją kolej, hahaha.