Ja to siedzę w domu, głównie
na kaloryferku za zasłonką, więc wiele nie widziałem.
Ale doszły nas słuchy, że zrobiło
się na świecie biało i przepięknie.
Niestety położyło nasze bajeczne
trawy. Z majestatu pióropuszy niewiele zostało.
Koty stłoczone na tarasie,
bo w białym puchu za bardzo nie gustują, za to w pełnych miseczkach i owszem.
Dzięcioł przy słonince,
jemu śnieg nie przeszkadza.
Tak było wczoraj. Dziś styczniowa
aura wróciła do (nienormalnej) normy.