czwartek, 23 stycznia 2014

Luśka

Jak już zapewne wiecie, mamy nową kotę, ma na imię Luśka vel Lucha. Wypisz wymaluj Maciek, ale rudy brzuszek ma, no tak z lekka. Lucha jest git, że tak powiem. Pojętna. Nauczyłem ja pić wodę z kranu. 

Pod moim bacznym okiem nauczyła się pić jak należy, wcześniej jej to nie wychodziło, ale cóż - praktyka czyni mistrza, że tak powiem.


Teraz już sama daje sobie radę.

Czasami muszę jej jeszcze raz pokazywać, jak się to robi, aby się napić, a nie zmoczyć.

Czasami woli się pobawić kropelkami, niż się uczyć. Ale na ogół bacznie mnie obserwuje i wyciąga wnioski z technik przeze mnie zastosowanych.


Lucha posiadła jeszcze jedną zdolność, po mnie i  po wujaszku Rudym, ogląda telewizję.

Co jeszcze wyrabia Luśka? To może w następnym poście.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

I po świętach

Wszystko już się uspokoiło, strzały Sylwestrowe są już tylko odległym wspomnieniem (jak dobrze), a my mamy w domu cyrk :-)
Nasza mała Lusia ma r-u-j-k-ę. Mizia się z każdym z nas, ociera, grucha, nie daje spokoju. Ludzie aplikują jej lekarstwa, bo mówią, że za mała na sterylizację, ale pewnie za jakiś czas nie obejdzie się bez tego zabiegu. Jak już się zmęczy tym mizianem, to odpoczywa albo śpi niczym aniołek, sami zobaczcie.