czwartek, 17 lutego 2022

Nowy blog

Długo się z Luśką zastanawiałyśmy. Lucek to był Lucek. Ukochany kot Pierwszej Mamy. Nasza świętość, ze względu na pamięć o niej. To ona założyła mu bloga. Więc nie możemy się teraz „podczepić”, to byłoby wobec nich obojga nie fair. A chciałybyśmy podtrzymać rodzinną tradycję. Koniec końców ustaliłyśmy, że to ja jako starsza (o całe dwa lata!) podejmę wyzwanie. Zaczynam dziś, w Światowy Dzień Kota. Zapraszam wszystkich chętnych na nową stronę: https://tosiailusia.blogspot.com/. I z góry proszę o wyrozumiałość, jeśli nie uda mi się dorównać Mistrzowi. W miarę nabywania umiejętności będę ją ulepszać. Ale o blogu „Lucek i reszta” pamiętajcie. Zostanie na nim kawał naszego wspólnego życia. My na pewno będziemy tu wracać – dla wspomnień. Tosia

poniedziałek, 31 stycznia 2022

Lucek za Tęczowym Mostem

Odszedł nagle. Nikt się nie spodziewał. Nie udało się go uratować. Żegnaj przyjacielu. Uściskaj od nas Maćka.
Tosia i Lusia

piątek, 28 stycznia 2022

Nowe życie

Dziękujemy wszystkim za pożegnanie Maćka. Brakuje nam seniora. Bardzo. Cóż, tak to już jest. Odchodzą ludzie, odchodzą zwierzęta.
Ale mamy też dobre wiadomości. Do nowej budki lęgowej wkrótce po jej zawieszeniu zajrzała... sikorka.
Więc teraz czekamy na wiosnę i nowe życie. I tak kręci się ten świat.

wtorek, 25 stycznia 2022

Odszedł Maciek

Żegnaj „buncolu”. Pierwszy tutejszy kocie mojej Pierwszej Mamy.
Przeżyliśmy razem kilkanaście lat. I dobrych, i gorszych. W zdrowiu i w chorobie. Będę pamiętał tylko te dobre. Jeździliśmy kiedyś na działkę, z której zresztą obaj pochodzimy.
Potem był mi towarzyszem w domu, kiedy nasze dziewczyny bawiły na wakacjach.
Nawet rozchorowaliśmy się prawie jednocześnie. I co z tego, że się biliśmy? Kto się czubi, ten się lubi. To nasze ostatnie wspólne chwile.
A to z Tosią.
Bo mimo że wcześniej różnie bywało, opiekowaliśmy się nim do końca. Pozostanie tylko żal. Choć nie, nie tylko. Pozostanie pamięć.

sobota, 22 stycznia 2022

A tymczasem w domu...

Też zmiany i nowości. A właściwie jedna, ale że tak powiem, o znaczeniu podstawowym, czyli „pierwszej potrzeby”. Dostaliśmy oto... drugą kuwetę. Już nie wspomnę, że się od dawna należała.
Pierwsza odważyła się do niej zajrzeć Tosia.
Potem powoli i my się przyzwyczailiśmy. Komfortowo teraz jest :) A dodatkowo mamy nowiutki różowy dywanik przy starej, bardzo elegancki uważam.
Po załatwieniu wszystkich potrzeb, wliczając wspólne biesiadowanie,
zalegamy w ulubionych becikach. Im bardziej rozgrzebane, tym przyjemniej.
Lusia tylko rozrabia. Chciała się popisać swoimi talentami kulinarnymi, a skończyło się na tym, że przypaliła garnek. Bardzo się zafrasowała i kombinuje, jak by tu naprawić szkodę.
Ale wybaczyliśmy jej. Ujęła nas opieką nad schorowanym Maćkiem, czego akurat po tej trzpiotce nikt się nie spodziewał. Ja zdobyłem się jedynie na to, że Maćka nie zaczepiam i nie piorę (co, przyznaję ze wstydem, robiłem całe życie). A królowa Tosia, jak to czarny kot, żyje w swoim własnym świecie i nie poświęca nikomu większej uwagi – czasem tylko pogonią się z Luśką.
Dom domem, ale news z działki też musi być. Wszak to nasz drugi DOM. Jest demolka grillowego stanowiska. Sądząc po śladach na śniegu, musiały nas odwiedzić sarenki.
Trzeba będzie ułożyć na nowo te puzzle, jak już odmarzną. Albo znów uśmiechnąć się do wujka, żeby je podmurował fachowo. Bo sami przyznacie, że fachowo nie było :(

wtorek, 18 stycznia 2022

Karmnik

Na Nowy Rok nasze ptaszki dostały nowy karmnik :) Bajeczny wprost! Najpierw przyjechał z daleka do domu,
a potem trzeba go było zainstalować na działce. Porządnie, żeby trzymał się mocno i wiatr go nie zwiał, a stołownicy mieli pożytek i czuli się bezpiecznie. To odpowiedzialne zadanie powierzyliśmy działkowemu wujkowi. Fachowo podszedł do sprawy i wywiązał się na medal!
Sami zobaczcie efekt końcowy.
Choć dowcipniś jeden nieźle nas nastraszył, bo jak już skończył, to przyszedł i mówi: no niestety, moi drodzy, nie da się zamontować, pękło ;) Fajowski jest, pokarm dostarcza się przez... komin, przez ludzi nazywany mało poetycko „wsypem”.
Ptaków jeszcze niewiele przylatuje, bo to nowa miejscówka. Ale już wyczaiły. Nasz "rodzynek" rudzik też wypatrzył i ciekawie się przygląda, na razie z daleka.

wtorek, 11 stycznia 2022

Miłość drzew

Takie cuda w bemowskim lesie :) Dwa dęby – czerwony i szypułkowy. Złączone już na zawsze.
To my z Lusią aż tak się nie kochamy.