poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Powoli kończy się lato...


Wiele z niego nie użyliśmy. Trochę smutne było. Lusię uprosiłem i została w domu.
Że ja ją kocham szalenie, to już wiecie.
Ale i Maćkowi przypasowało jej towarzystwo. Obserwowałem ich z góry.
Przynajmniej mnie się nie czepia, buc jeden.
Tosia ma najlepsze lato. I wcale nie jest sama.

Ma cichego adoratora Stefana.




sobota, 12 sierpnia 2017

Króciutkie wspomnienie


Pamiętacie dereń Mamy? Zobaczcie, jak się bujnie rozrósł. Będzie nam Ją zawsze przypominał. Naszą Mamę najlepszą pod słońcem :)

czwartek, 10 sierpnia 2017

Upały



No i wykrakałem. Lusia została, bo... zachorowała. Miała wysoką gorączkę i ogólnie było z nią kiepsko. Leczy się dzielnie. W szpitaliku "Pod kratą".


Tymczasem nastały afrykańskie upały. Tosia na działce była okrywana zimnym kompresem.

Dosia wśród traw próbowała szukać schronienia.
Nawet jaszczurka wskoczyła do miski dla ochłody.
My w domu radziliśmy sobie każdy po swojemu. Ja tam ciepełko lubię, więc zażywałem kąpieli słonecznych na drapaku.
A jak się przegrzałem, szedłem pilnować butów – tam, gdzie słońce nie dochodzi.
Lusia i Maciek okazali się odporni, rzadko opuszczali swoje legowisko.