niedziela, 29 maja 2011

Fan Barcelony

Moi ludzie oglądali wczoraj mecz piłkarski, po strzelonym golu przez Barcelonę zainteresowałem się tym, a szczególnie tą piłeczką toczącą się po ekranie.


Zacząłem nawet się tym ekscytować,


"strzelaj" miauczałem przed ekranem. Ludzie mnie ostrzegali, że za blisko siedzę i sobie oczy popsuję, ale co tam, nie ma to jak oglądanie meczu z bliska.




Gdzie się podziała piłka? Taka szansa na gola, a piłki nie ma?


To rozumiem, akcja podbramkowa aż miło popatrzeć.

Sprawdziłem, ile to już tych goli wpadło dla Barcelony, i zawzięcie dalej jej kibicowałem. Miałem rację. Barcelona rulez.

poniedziałek, 23 maja 2011

Maciek story

Po działce spacerował sobie szpak.

Maciek ukryty w krzakach pilnie go obserwował.

Zdecydował się na atak, ale zanim dobiegł, po szpaku nie było już śladu.


Strasznie zawiedziony nieudaną próbą upolowania ptaka, zdecydował się poopalać.

Jednakowoż myśl o szpaku nie dawała mu spokoju.

Zdecydował zaatakować jeszcze raz. Tym razem wdrapał się na drzewo, na którym oprócz szpaka


spoczęła jakaś dziwna deska, której tam nigdy nie było.


Zaintrygowany ową deską zapomniał o szpaku. Okazało się, że to ludzie chcieli ułatwić Maćkowi wejście na dach altanki i zainstalowali deskę. No cóż, chcieli dobrze, wyszło jak zawsze. Maciek ani nie upolował szpaka, ani nie wszedł na dach, za to przepadł w nieznane na kilka ładnych godzin.

czwartek, 19 maja 2011

Chabazie

Ludzie przynieśli chabazie do domu, ponoć z łąki w Białołęce. Ledwo stanęły w wazonie, a wujaszek Rudy myk i już przy nich stał.


Ludzie nie zdążyli jeszcze wody nalać do wazonu, a wujaszek już zagłębił swoje zęby w soczystych pędach .


Ileż ja się musiałem naprosić, abym mógł chociaż koło tych chabazi stanąć.


Aż w końcu się udało -


zostałem z chabaziami sam na sam.
Nie na długo jednak, bo wujaszek pozazdrościł i objawił się przy chabaziach niczym pszczoła przy miodzie.


Zniesmaczony wdrapałem się na drzewko pooglądać TV.

niedziela, 15 maja 2011

W koło Maciek, czyli to samo

Maciek tak się wczoraj wygrzewał na słońcu,

że nie zauważył, jak go pokryła pajęczyna,


ani tego, że przed nosem wyrósł mu swoisty kopiec niczym "Kościuszki".

Gdyby nie ludzie, pewnie by Maćka kret zasypał i tyle byśmy go widzieli.
A ja czekając, aż Maciek wróci i opowie te swoje niestworzone historie, też się wylegiwałem w pieleszach domowych,

bez pajęczyn, kretów, ale za to w doborowym towarzystwie Misi i wujaszka Rudego,  no i żaby, która zawisła na moim oknie i nie chce się odkleić.

poniedziałek, 9 maja 2011

Poweekendowo

Maciek jak zwykle pojechał na działkę. Hmm, wyraźnie jest faworyzowany!!! Wisiał na chudym drzewie niczym małpiatka Lori :))




Wyginał się, przeginał na tym drzewku,


aż w końcu


zległ na działkowej kanapie, a nasza pozostała trójca wylegiwała się w domowych pieleszach.






PS.
Misia oznajmiła, że niedługo spakuje walizki i wróci na łono natury. Ja myślę, że niedługo zrobi się naprawdę ciepło i ludzie wezmą mnie na kilka dni ze sobą na działkę z noclegiem. Uwielbiam nocne wyprawy w nieznane, tropienie nocnych stworków i niesłuchanie się ludzi. To takie... kocie. Czyż nie?

wtorek, 3 maja 2011

Szufladowa majówka

Zimno wszędzie, co to będzie, co to będzie? Postanowiłem majówkę spędzić w... szuflandii.


Miło, przyjemnie, ciepło. No dobra, uwielbiam ciuchy, gmerać w nich, tarzać się w nich i na nich spać. Maciek zresztą też, choć on większym fetyszem ode mnie jest, bo nie dość, że się w szufladzie wyleguje, to jeszcze na ciuchy poluje :))


Najlepiej z nas zachowuje się wujaszek Rudy.


Nie wspominając już o Misi, która jest, ale jakby jej nie było.


Znudzony szuflandią i brzydką pogodą postanowiłem zadzwonić do Lolka.


Trochę mi to na początku nie szło, Maciek mówił, że pozycja nie ta do wykręcania numeru, ale  się połączyłem i okazało się, że Lolek też się nudzi mimo towarzystwa pofarbowanej kotki.

niedziela, 1 maja 2011

Majówka

Jak na razie majówka okazała się kichą :(( Wczoraj pojechałem pierwszy raz w tym roku na działkę. Poszedłem  pozwiedzać trochę i

pech chciał , że przyjechał na działkę pies i cały dzień spędziłem pod domkiem sąsiada.Wyszedłem dopiero wieczorem, kiedy wszyscy działkę opuścili. Maciek tymczasem wylegiwał się beztrosko na klombie.

Co za niesprawiedliwość. A dzisiaj leżę przy komputerze i dumam.

Ot ci majówka.