wtorek, 20 listopada 2018

Operacja



Tak, to o mnie. Przeszedłem operację! Prawdziwą, pod narkozą. Straciłem trochę ząbków, dla mojego dobra podobno. Żebym już nie musiał być taszczony regularnie do weta na zastrzyki. Przyjmuję argumentację, wcale mi się to taszczenie nie podobało. Operacja zresztą też nie, ale niewiele z niej pamiętam, żeby nie powiedzieć, że nic. Ale po kolei.
Uważam, że byłem bardzo dzielny, choć wróciłem ledwo ciepły i zły, bo przełożyli mnie do większej budki i kazali siedzieć, jakbym jakimś więźniem był.
Szybko się zbuntowałem i... zwiałem. Szukała mnie zafrasowana Lusia.

Chciałem na mój ulubiony kaloryferek, ale ten okazał się zajęty. I to przez kogo? Przez Tosię, która nigdy dotąd tam nie wchodziła. Czyżby wszyscy się sprzysięgli przeciwko mnie, i to w tak ciężkiej chwili?

Nie, nie wszyscy. Zaopiekowała się mną Lusia, moja wierna towarzyszka. Teraz to już szybko dojdę do formy :)
Kaloryferek w końcu odbiłem.
A Tośka przeniosła się na stół miętolić obrusik.
No i przylatują wróbelki.

Znaczy idzie zima. Dosia na działce ma już ocieploną budę. 

Wygląda na to, że wszyscy trudny czas przetrwamy. Nawet te sztuczne dziki, co wyrosły w bemowskim lesie.














sobota, 10 listopada 2018

Nowe drapaki



Porządki również w domu. Wreszcie wywalili stare rupiecie i dostaliśmy nowe drapaki :)
Ale po kolei. Najpierw przybył drapak nr 1. Tosia obadała. Chyba może być. 
Po złożeniu też prezentuje się nie najgorzej. Z hamakiem! Takiego jeszcze nie mieliśmy.
Wypróbowali z Maćkiem po kolei.



Po czym Tosia stwierdziła, że... nie ma to jak pudło.
W drugiej kolejności przytachano drapak nr 2. Tym od razu zainteresował się Maciek.

Drapak stoi.
No i co? Znów wygrało pudło :)
 
Ale jeszcze lepszy numer był. Maciek zapakował się cichcem do pudła po pierwszym drapaku i zamknął za sobą wieczko. No i został wyniesiony na zewnątrz, czyli do śmietnika. Znaczy byłby został, bo tuż za drzwiami wyskoczył z pudła i pogrzał schodami w górę (w dół koty nie biegają). Jak się przygoda zakończyła? Ano powrotem do domu. Witaj Maćku wędrowniczku :)

PS 1. Dedykuję ten wpis naszemu Wujkowi z dalekich stron, bo dowiedzieliśmy się, że to on zasponsorował nowy sprzęt. Tak, cieszymy się i dziękujemy, ale... Tęsknimy za Tobą i miziankową Ciocią. Czekamy na Was.
PS 2. Pamiętasz walizkę?