Były wypady na inne działki, łażenie po drzewach, bieganie, szukanie, polowanie po prostu frajda.
Lucha upolowała swoją pierwszą w życiu myszkę!!! Chodziła dumna jak paw i z nikim się nie chciała nią podzielić. Hm. Tośka upolowała żabę i to niejedną. Ja... cóż zajęty byłem wypoczynkiem, czasu na polowania nie miałem, podobnie zresztą jak Maciek. A zresztą kotom w naszym wieku już chyba nie przystoi uganiać się za myszami, nie sądzicie?
Powiem wam coś w sekrecie. Luśka weszła na drzewo i nie potrafiła z niego zejść, hihihi, ludzie musieli pożyczać drabinę, aby ją ściągnąć z czereśni. Po prostu beka!!! Ale już się nauczyła, tak że jest dobrze. U nas na działce wylęgły się małe ptaszki i to właśnie w odwiedziny do nich Lucha zaszła tak daleko na tę czereśnie, ale nic z tego nie wyszło, ptaszki całe i zdrowe gotowe do odlotu. Poszliśmy na spacer pewnego wieczoru, a Lucha myk i już siedzi na... brzozie, ale szybko się zmitygowała i zeskoczyła w porę, zanim nie zalazła za wysoko. Oj, działo się, działo. A oto fotorelacja z wakacji.
Z utęsknieniem czekamy na kolejne wyjazdy.