poniedziałek, 26 marca 2012

Tośka pisze

Hej tam,

gramolę się, poczekajcie.

O, już jestem. Witam. Z tego gramolenia się zapomniałam, co miałam napisać, aha już wiem. No więc wiosna nastała, czas zmienili, spać się ciągle chce, bo tę godzinę nadrobić to nie aż tak łatwo. Maciek pojechał po raz pierwszy w tym roku na działkę.

Chwalił się, że chodził tu i tam, obwąchiwał wszystko, poznawał swoje zeszłoroczne ślady, no cyrk, mówię wam.


Umówmy się, że ja nie wiem, co to działka, ale ten ugór, co mi Maciek tak zachwalał, ma być tą działką, na którą Ja ma jechać? Hmmm. To ja już chyba wolę wypoczynek wśród braci.

Jak Maciek mówił, ponoć tam kwiatki rosną,

ptaszki ćwierkają, skóry się grzeją, znaczy koty


z Misią na czele,

to  jak na razie pozostanę w domu, przy boku chociażby Maćka, a potem się zobaczy.

czwartek, 22 marca 2012

Cepeliada

Tośka dzielnie pomaga w tworzeniu rękodzieła. Przez całą zimę powstało tego całe mnóstwo, ale na szczęście robi się ciepło, rękodzieło pójdzie w kąt, aż do zimy. Oto dzieło Tośki i ludzia.








My, chłopaki, głowy do rękodzieła nie mamy, wolimy się temu przyglądać. Szczególnie z góry.

poniedziałek, 19 marca 2012

Wiosna radosna

Przyszła w końcu wiosna radosna. W weekend było ciepło, dzisiaj trochę wieje, no dobra, wieje mocno, że aż chce łeb urwać, ale za to słoneczko świeci. Misia i Dosia fajnie mają, na działce się wygrzewają :))




A my tymczasem jeszcze w domu gnijemy i do słońca lgniemy... nawet przez kraty.



Maciek stoi na straży i pilnuje, aby Jaśki się zachowywały jak należy i zbyt wielkiego bałaganu nie robiły.


A ja na to wszystko pacze, pacze jak w teatrze i opisuję, ot co.

piątek, 16 marca 2012

Cepelia

Widzę, że wiosna już przyszła, super :) Jeszcze tylko czeka mnie sterylizacja i wio na działkę. Aha, zapomniałam nadmienić, że to ja Tosia piszę :)) Lucek się gdzieś zakamuflował, to przejęłam jego rolę :) Tak na chwilę, znaczy się.
Czekając na wiosnę, zajęłam się cepelią. Dokładnie to mój człowiek się nią zajął  i tworzy, ale ja pomagam.


Szczególnie rajcują mnie farby i ich odcienie, tudzież serwetki, kleje, pędzelki. Doradzam zatem, jak mogę, aby rękodzieło wyszło jak należy.
Po prostu odkryłam w sobie duszę artystki. Kabelki, które podgryzałam, to też w zasadzie było twórcze, czyż nie? Teraz trochę trudniej mi je podgryzać, bo ludzie psikają je jakimś zajzajerem, który śmierdzi, ale dopóki smrodek nie zniknie, to... zajmuję się cepelią :)))
Oczekiwanie na wiosnę urozmaicają nam Jaśki, czyli tzw. gołębie. Rozbestwiły się i wredne bestie na parapecie siedzą, czym denerwują i mnie, i Lucka.

Rozumiem, że przylatują się najeść, ale bez przesady, parapet jest w końcu nasz. Nawet Maciek nie wytrzymał tego nagłego ataku parapetowego i się zainteresował tym całym zjawiskiem.


W końcu po interwencji Lucka


Jaśki wróciły na swoje miejsce.

Dobra, idę zająć się cepelią, nowy towar dowieźli, będzie co malować i kleić. Narka.

poniedziałek, 12 marca 2012

W oczekiwaniu

Hej, to ja, Tośka, Lucek mi pozwolił pisać czasami, bo sam zajęty jest wylegiwaniem się przy rurkach od kaloryfera. Między nami, to Lucek trochę stetryczał jakby, taki kocur z niego zrobił się, jak ta cała reszta. Gdyby nie ja, to by całe dnie (kocury) tylko spali i jedli i s...pali. No.


Dobrze, że ludzie ten tunel nabyli, co to o nim Lucek pisał. Zabawę mamy po pachy. Lucek sobie go uzurpował


i często w nim przesiaduje, przeleguje itp., jak zwał, tak zwał.

Dopuszcza do niego nielicznych, czyli mnie, czasami, bo...


my się z Lucem kochamy jak dwa aniołki :)) u góry fiołki, na dole fiołki.



A poza tym rezyduje u nas jeszcze Miśka, choć ponoć jutro wraca na działkę, bo mrozy minęły. Mam nadzieję, że i ja na tę działkę z czasem pojadę, bo legendy o niej krążą niebywałe. Jakieś tam łosie biegają, dziki ryją, kocury się marcują, ptaki rezydują, krety i myszy spacerują, słowem cuda na kiju się odbywają.
Misia zakotwiczyła się w małym pokoju, do którego zaglądam nieśmiało, aby zobaczyć to dziwo.


I za każdym razem stwierdzam o dziwo, że to dziwo do wujaszka Rudego podobne jest, tylko bardziej okrągłe jakby.
Za każdym też razem wywiązuje się między nami mała sprzeczka, bo Misia ma to do siebie, że sprzecza się z każdym, a najbardziej z Maćkiem,



który do perfekcji opracował swoją metodę nagabywania Misi.
I tak to się u nas kręci w oczekiwaniu na wiosnę. Trochę jeszcze leniwie, ale...

za 9 dni szał, czyli wiosna radosna.

czwartek, 8 marca 2012

Dzień kobiet

Tośka i reszta życzy wszystkim kocim dziewczynkom miłego dnia dziewczynek. Sama, z samego rana, otrzymała od panów kotów tulipany.

wtorek, 6 marca 2012

Tunel

Wraz z karmą ludzie nabyli coś, co nazwali tunelem. Ten tunel jest długości Tośki i ma taki dzyndzel w środku, ale za to fajnie szeleści. Nie ma dnia, abyśmy w nim się nie bawili.

Najfajniej bawić się w szukanego.

Bywa, że wyglądamy przy tej zabawie jak przez okno :)


ale co tam, grunt, że mamy fajną zabawę, szczególnie kiedy Maciek, vel Buncol, w tunelu zaklinuje się :))


Tośka jak go w tej pozie zobaczyła, to ze śmiechu do wanny wskoczyła,

po czym szybko do pokoju przyleciała i w tunelu latarkę udawała :))

Ubawu mamy z tym tunelem po uszy, a czasem i po sam ogon, bo można w tunel wejść i wyjść i swój ogon jeszcze złapać :)) no prawie.

piątek, 2 marca 2012

Riposta

Oj tam, oj tam, zaraz musi odejść, też mi coś, a że kabelki pogryzłam, to po co się po podłodze walają?

I  że niby gardło podgryzam? Jak zabawa, to zabawa, no nie, na całego. A zresztą, obróżkę mi zwędził, to co miałam robić, patrzeć i prosić? Widzi mi się, że chłopaki za długo sami tu byli i teraz płaczą, że pani kota porządek robi i ustawia.

Nie jest jednak tak źle, pobawić im się dam zabawkami, przytulę się czasami.


Ale jak trzeba, to nawrzucam temu i owemu.

Ogólnie rzecz ujmując, Luckiem nie ma co się przejmować, on już tak ma, że czasem panikuje, jak to maminsynek wygrzewający się na kaloryferze.