wtorek, 31 stycznia 2012

Apel do wszystkich

Mróz trzyma i potrzyma jeszcze trochę, tak więc apeluję do czytelników tego bloga, aby zadbali o naszych braci mniejszych.

Podczas największych mrozów dokarmiajmy dzikie ptaki. Nie wsypujmy jednak do karmników resztek naszego pożywienia. Zawarte w nich przyprawy i konserwanty mogą tylko zaszkodzić. Poczęstujmy je raczej mieszanką różnych ziaren, owocami, ugotowanymi w nieosolonej wodzie warzywami (taki pokarm jest też odpowiedni dla łabędzi). Regularnie sprzątajmy karmnik, aby jedzenie nie pleśniało. Pamiętajmy też, że bez dostępu do niezamarzniętej wody ptaki mogą nie przeżyć zimy.


Pamiętajmy, że koty nie są przystosowane do mrozów i w tak niskich temperaturach giną. Nie pozostawiajmy ich na zewnątrz! Pozwólmy im schronić się w stodole, ciepłej szopie lub piwnicy. Nie zapominajmy o regularnym napełnianiu misek świeżą, ciepłą wodą i ciepłym mlekiem. Psy i koty  powinny otrzymać wysokokaloryczną karmę i nie przebywać zbyt długo na zewnątrz.
Nasi bracia mniejsi nie dadzą sobie sami rady w zimę przy tak niskich temperaturach, musimy im pomóc.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Miśka

Ale dowaliło, co nie? Mróz ściska, że aż strach. Ze względu na wzgląd Miśka wróciła na stare śmiecie, czyli do nas do domu.

Burczymuszka jak na razie siedzi za wersalką i się dąsa. Jak pamiętam, będzie niezła jazda :) Nasza Tośka już ją ofukała, w końcu czuje się tu "gospodynią", a tu nagle... niespodzianka. Maciek dziwnie grzecznie się zachowuje i w ogóle Misią się nie interesuje, choć wiadomo nie od dziś, że ta dwójka to akurat bardzo się nie lubi. A może... coś jest w tym powiedzeniu... kto się czubi, ten się lubi? Hmm. Zobaczymy.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zima

W końcu do nas dotarła, to było ponoć nieuniknione, a już miałem nadzieję, że nas ominie i będę mógł w końcu na działkę pojechać. Tymczasem zrobiło się biało.

Na działce rządzi mama Misia i Dosia (nie mylić z Tosią).

Ludzie do nich jeżdżą, tulą, karmią i zabawiają.



Też mam jedzenie, mizianie i piórka... (w) do zabawy, tylko nie mam  P-RZ-E-S-T-RZ-E-N-I. Chcę na działkę!!!
No dobra, panikuję, nie jest tak źle. Wylegujemy się, śpimy i bawimy się.


 Maciek mówi, że jeszcze dwa miesiące i przyjdzie wiosna radosna. Hura!!! Póki co odwiedzają nas Jaśki, a


Tośka odkrywa co i rusz nowe miejsca.

Zima nam niestraszna, ale... mogłaby się już skończyć.

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Nasze zabawy

Nasze zabawy, często nazywane "praniem się", wyglądają groźnie, bo i pióra lecą, ale w gruncie rzeczy życiu nie zagrażają.
Zaczyna to się tak, że robimy tzw. ustawkę i się sobie przyglądamy. Mniej lub bardziej intensywnie.

 Ruszamy charakterystycznie ogonami, po czym następuje... atak na przeciwnika.


Po starciu  na podłodze przenosimy się na kanapę. Tam wszystko zaczynamy od początku, czyli znowu się w siebie intensywnie wpatrujemy.

Dajemy też szansę drugiej stronie, aby się wycofała, jak się nie czuje na siłach,

i atakujemy.

Walka przednia, choć efekty są czasami opłakane.

Po każdym dobrym praniu każdy rozchodzi się w swoją stronę.


I czeka na kolejną okazję, a u nas ci tych okazji co niemiara :) Jest w kim wybierać znaczy się.

piątek, 6 stycznia 2012

Jeszcze raz o Tośce

Tośka i ja zostaliśmy w końcu przyjaciółmi. Myślałem, że dziewczyny są do bani, ale okazało się, że są spoko. Można z nimi się bawić, ganiać i robić przeróżne fajne rzeczy. Ta cała rujka jakby przeszła i Tośka doszła do siebie. Teraz tylko rozrabia, ile ma sił i inwencji.


Wchodzi wszędzie, gdzie wejść tylko może. Zagląda do każdej dziury.


Bawi się wszystkim, co stanie na jej drodze.

 Ale ogólnie jest spoko. Bawi się ze mną i Maćkiem, i wujaszka czasami też zaczepia.

Czasami uczestniczy w demolce, jaką serwuje nam wszystkim Maciek,

ale ogólnie Tośkę można spotkać w takiej pozycji jak ta.


Od Maćka nauczyła się wchodzenia na płyty,




od wujaszka pławienia się w umywalce,

a ode mnie? Nauczyła się miziania.