piątek, 25 grudnia 2015

Święta, święta

Hej tam, helloooooo, no to u nas nic nowego, śpimy, jemy, śpimy i tak w kółko. Czasami się pierzemy, że aż pióra lecą, dla rozrywki.
Przyszły święta i nagle Mikołaje zaatakowały. A to na działce się wylęgły w krzakach.

A to w domu,

ale my się nie dajemy Mikołajom.
Tośka ostentacyjnie ignoruje bombkę, która nie wiadomo skąd się wzięła w legowisku.

Ja oglądam łosie w TV,


Maciek promuje wino Cote,


które wspomaga naszych bezdomniaków, a Lucek? No właśnie, widział ktoś Lucka? A racja, w szafie śpi.
Teraz już wiecie. co się u nas dzieje. Szału nie ma, że tak powiem, ale przed nami Sylwestrowa noc, wszystko zdarzyć się może.

niedziela, 15 listopada 2015

Jesiennie

Oj, nie było nas tutaj przez dłuższą chwilę, ale sami przyznajcie, o czym kot może pisać w długie jesienne wieczory?
Rzecz jasne, że o spaniu, i to w różnych konfiguracjach.

Można na plechach z łosiem w duecie,

albo z łosiem solo.

Można dobierać sobie kolorystycznie, z kim się śpi,


albo rozwalić się jak "basza" samemu .


Kiedy my tak sobie spaliśmy, nasza Misia świętowała,

ba, nawet do TVP.info się załapała i swoją facjatą święto Niepodległości zainaugurowała :-))

Ok, lecę, bo garnkami tłuką, muszę zobaczyć, co na obiad gotują ci nasi ludzie. Pa pa.




poniedziałek, 26 października 2015

Już w domu

Od dwóch tygodni jesteśmy wszyscy w domu. Tosia też już zjechała, bo na dworze zimno, mokro i ciemno. Nie jest zbyt zadowolona, ale pomału się oswaja. A ja, Lusia, kot uniwersalny, czuję się w domu jak ryba w wodzie:-)

To moja prywatna dziupla, tylko ja się w niej mieszczę.

Złapali mnie na wytykaniu języka, no cóż.

Z moim bratkiem Luckiem w symbiozie. A tak między nami, to za dużo przebywam w towarzystwie rudych, sama zaczęłam rudzieć, o zgrozo.

poniedziałek, 5 października 2015

Ostatki

Nie mogłam, po prostu nie mogłam wytrzymać w domu i pojechałam do Tosi, która wciąż jeszcze spędza czas na działce.

Ja też się opalałam.

Ale wnet okazało się, że w miejscu mojego opalania powstaje ....... zamek!

Zamek? Myślę sobie hmmmm, musi dla mnie.

Oj, będę królową na zamku, hurrrrrraaaaaaa.
Ludzie tam dłubali, kopali, układali i ........

palenisko na grilla zbudowali, też coś .

Kiełbasę poukładali, ale mnie tym nie zaimponowali,

wolałabym jednak zamek.

sobota, 12 września 2015

Wróciłam

Wakacje skończone, pogoda po kiju, jednym słowem, wróciłam. Teraz odsypiam miesiące spędzone na wywczasach.


Mam pluszowego pieska, do którego się przytulam, och, jak fajnie i miło.

Tośka jeszcze została, nawet jej nie w głowie wracać.

Wylaszcza się na podeście albo

na dachu, aby więcej i lepiej widzieć. Ot, "Dulska".
Słyszałam, że jutro Maciek jedzie przewietrzyć futerko, bo mole się wdały, hihihihi. Dobra, żartuję.
Podobno upał ma być. Będzie upał, będą wakacje, będzie zabawa, będzie się działo.

środa, 2 września 2015

środa, 12 sierpnia 2015

Urlopowo

Urlopujemy się, ale w tym upale ciężko.........

Tosia kilka razy dziennie przechodzi terapię ręcznikową :) Poddawana jest chłodzeniu przez mokry ręcznik. Ja, Lusia, mam własną plażę zwaną Copa Cabana, na której uprawiam smażing, parawaning i wszystko to, co jest modne w sezonie.

Jak już mam dość, idę do poidełka.


Wolę to niż terapię ręcznikową :))

Tak przy okazji przedstawiam wam naszego nowego kolegę Stefana. Piękny, co nie?

Zamieszkał na działce już chyba na zawsze.

piątek, 31 lipca 2015

Zioła

Tośka po kuracji w domu wróciła na działkę.

Luśka też już wydobrzała i lada moment dojedzie do Tośki. Póki co to zażywamy zioła.




Dobre zioło nie jest złe, jak powiedział guru Kociemba. Kocimiętka wymiata!

poniedziałek, 13 lipca 2015

czwartek, 9 lipca 2015

Uff, co za tydzień

Oj, było gorąco, szukałam ochłody, o mało nie weszłam do basenu,


ale wybrałam jednak paprotki.


Gdy się trochę ochłodziło, poszłam na spacer i natknęłam się na... jaszczurkę.


Kiedy chciałam napić się wody, okazało się, że zamieszkała w niej... żaba.


W końcu padłam.


Wracam do domu, zregenerować siły na dalsze wakacje.


czwartek, 25 czerwca 2015

Dulska

Przedstawiam państwu Dulską, Lusię Dulską :))
Jak zapewne wiecie, "dulska" musi wszystko widzieć i wszystko wiedzieć. Podobnie jak nasza kochana Lusia.

Będąc na działce, Lusia zamienia się w tzw. "dulską".

Coś się dzieje poza działką, Luśka szybciutko wchodzi na taboret i paczy.


Gdy mało co widzi, wychyla się jeszcze bardziej, bo przecież musi wiedzieć, co się dzieje :)))

A gdy tego mało, idzie pod maty i tam przez szpary paczy,

aby czegoś ciekawego nie przegapić, jak to Dulska :)

piątek, 19 czerwca 2015

Veni, vidi i mysz

No i znowu pojechałam, bo byłam szybsza :)) Człowieki wystawili transporter w przedpokoju i poszli po Maćka, a ja wtedy myk i siedzę w tej budce, i ani myślę wyjść, hahaha.
I takim sposobem znalazłam się na działce. Jak zwykle było superowo.

Najpierw sobie trochę posiedziałam na ganku, poobserwowałam i ruszyłam w teren.

Zanim się zorientowałam, już ją miałam!!!


Złapałam myszę, ha!! Ładna, co??

Też tak myślę. Trochę się z nią pobawiłam, bo lubię takie futrzaki. Za to Tosia preferuje jaszczurki

i

żabie udka :))

A że ostatnio nie udało jej się nic upolować, to zadowoliła się 

patyczakiem , patyczkiem znaczy się.

środa, 10 czerwca 2015

Dziewuchy

Dziewuchy, czyli Tośka i Luśka, pojechały na działkę. Tośka to już tak bardziej na dłużej, Luśka na 2 dni, ale że zasmakowała w wolności, to została na 4.


Wszyscy Lusię wołali i szukali, a ona się schowała i już. Jednak czwartego dnia była już tak zmarnowana, że sama przyszła i legła na sofie w domku, po czym posłusznie dała się zawieźć do domu. Do dzisiaj odsypia te działkowe balety :))
Misia zaś wyprowadziła się z działki i obserwuje, co się dzieje z wysokości.


Najlepiej to ma Tosia.

A to sobie spaceruje,


a to się bawi albo

pyszne mleczko pije na tarasie. Oj, takiej to dobrze.

BTW, to pisałem ja Jarząbek, znaczy Lucek, łubu dubu :))