Wszyscy Lusię wołali i szukali, a ona się schowała i już. Jednak czwartego dnia była już tak zmarnowana, że sama przyszła i legła na sofie w domku, po czym posłusznie dała się zawieźć do domu. Do dzisiaj odsypia te działkowe balety :))
Misia zaś wyprowadziła się z działki i obserwuje, co się dzieje z wysokości.
Najlepiej to ma Tosia.
A to sobie spaceruje,
a to się bawi albo
pyszne mleczko pije na tarasie. Oj, takiej to dobrze.
BTW, to pisałem ja
A dlaczego nie pojechałeś na działkę?
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem Ci się uda.
Ja już na działkę nie jeżdżę, wole w domku siedzieć,jestem kot kanapowy.
Usuń