sobota, 31 grudnia 2011

Happy, happy!

Tośka zwariowała, gania za nami jak wściekła, miauczy cały czas i w ogóle taka jakaś dziwna jest. Ludzie mówią, że to jakaś tam ruja. Nie wiem, co to oznacza, ale wiem , że Tośka dziwna się stała. Uwzięła się na mnie. Zobaczcie sami.



A może ona boi się tych wybuchów za oknem i dlatego taka nerwowa? Maciek jak zwykle ma wszystko w nosie i choć już po świętach, to dalej udaje Gwiazdora, tylko szkoda, że prezentów nie rozdaje.


A wujaszek Rudy... śpi, bo czeka go długa noc, nas wszystkich zresztą też.



Ups, sorry, to Zigi wkradł się na bloga, ostatnio widziany na działce, w każdym bądź razie życzę wam kotom i waszym człowiekom fajnego Nowego Roku, z pełną michą, furą miziania, no i zdrówka. Dosiego Roku! Chwila, ale dlaczego Dosiego, a nie Maćkowego np.? Hmmm. Ci ludzie to są tacy śmieszni, życzą sobie Dosiego roku, a przecież Dosia to nasza działkowa kicia. A może to oznacza, że chcieliby takie życie jak Dosine? Tak czy siak, kto za tymi ludźmi nadąży?

Apel do wszystkich człowieków

środa, 28 grudnia 2011

Po świętach, czyli dzień jak co dzień

Święta minęły, na dworze przedwiośnie. Mama Misia ma się dobrze, razem z Dosią urzędują na działce i ani myśli, aby wracać w cztery ściany.





Trochę jej się nie dziwię, ja już zapominam, jak to jest na tej działce, i nie wiem, czy będę pamiętał, jak się po niej poruszać, jak już w końcu na tę wiosnę tam pojadę.
Tośka, czyli poco diablo, wiosnę też czuje, nie dość, że domaga się otworzenia drzwi balkonowych, to jeszcze mnie małpuje i się po nich wspina.


Mnie jako starszemu pozostaje tylko patrzeć, kiedy spadnie. Buncol ma to w nosie, woli rozłożyć się na krześle, 


wujaszek zaś woli przyglądać się wszystkiemu z daleka,


a tymczasem Tośka szaleje, szaleje, szaleje...



i końca nie widać. 

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Wciąż świątecznie

Nie pisałem, bo byłem zajęty rozpakowywaniem prezentów. W Wigilię przyszedł Gwiazdor z wielkim brzuchem.



Pośmiał się, pożartował i zostawił to i owo dla nas.

A potem to już była tylko wyżerka i zabawa.




Teraz odpoczywamy, bo ile można świętować, nawet nie wiedziałem, że święta tak męczą :)



Tośka najlepiej relaksuje się w umywalce, czasami mam wrażenie, że uwiła tam sobie jakieś gniazdko, i kot nie ma się nawet jak wody napić.

Poza tym dobrze jest, Maciek buncoli, Tośka chuligani, Wujaszek odpoczywa, a ja? Ja jak ten Anonim Gal, czy jak mu tam było, wszystko rzetelnie opisuję i w kroniki kocie składam.

sobota, 24 grudnia 2011

Życzenia

Moi drodzy ludzie czytający tego bloga, ja i moja załoga, czyli ta cała reszta, życzymy wam wspaniałych kocich świąt :)) Kocich, czyli takich miziałkowych, całuśnych, przytulaśnych.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Znowu Tośka

Tośka, Tośka, Tośka, to imię nie schodzi z ust. Gdzie się nie oglądniesz - Tośka. Tośka w umywalce,

(tu akurat wygląda jak przez okno), Tośka na kredensie,

a mówiłem jej, że kaktusy nie pachną. Tośka na szafce,

Tośka pod prześcieradłem,

też to przerabiałem, jak byłem mały :) Tośka śpiąca z Maćkiem,

wreszcie Tośka w moich objęciach,

no prawie, ale dziewczyny tak mają, że mnie lubią :))
Jednym słowem, Tośka wszędzie. Aż  boję się otworzyć lodówkę, jak znam Tośkę, to tam też będzie.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Czterej

Aż chciałoby się zanucić: "My czterej pancerni...",

ale ani u nas psa, ani tym bardziej Marusi, ale jest nas czterech i do tego dwóch rudych, jakby co. Cała nasza gromadka ma się dobrze. Wybitnie dobrze ma się Tośka, która uczy się małpować wszystko po nas w trymiga.
Właśnie opanowała wchodzenie na komodę (tylko patrzeć, jak zajmie wyższe piętra).

Jak widać, czuje się na niej jak królowa i nawiasem mówiąc, trochę jest tak przez wszystkich traktowana.
Ku naszemu zdziwieniu guru Tośki stał się nie kto inny jak nasz Buncol aka Maciek. Oboje rozrabiają, że aż pióra latają.

Oboje z namaszczeniem obserwują ptaszki.

Czasami do wspólnej zabawy przyłącza się wujaszek Rudy.


Ja zaś wszystko z wysokości obserwuję i skrupulatnie wam opisuję.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Do Lolka

Drogi Lolku, mój braciszku, miło, że napisałeś. Podobnie jak i ja wydoroślałeś, zmężniałeś i zaczynasz tolerować "ciała obce" w domu. Obcy ludzie nie stanowią dla mnie aż takiego zagrożenia jak... obce, czyli nowe koty. Wyobraź sobie, że moi ludzie przysposobili sobie taką czarnulę, która już nami wszystkimi rządzi.

Wygląda niewinnie, ale... zakrada się do komputera i pisze na moim blogu, wychwala się, jak to goni nam wszystkim "kota" i wyobraź sobie, jeszcze opisuje, że ma jakiegoś grzyba w uszach. Zupełnie niereformowalna.
Jak się domyślasz, rozchorowałem się z tego całego stresu, który ona wniosła do tego domu. Ale mam się o wiele lepiej, choć Tośka, bo tak ma ona na imię, panoszy się tutaj niebywale.
Zamieszkała w budce, ongiś należącej do Maćka,

a do tego jeszcze rozgościła się w naszej umywalce.


Co prawda, kiedy wujaszek Rudy się pojawia, to ona grzecznie wychodzi z umywalki, ale jednak...

Poza tym zaanektowała sobie nasze piórka na patyku.


Słowem, mamy z nią tutaj trzy światy. Jak tak dalej pójdzie, to chyba wyprowadzę się do mamy Misi na działkę.

Wolność, świeże powietrze i... Dosia.



Chyba że przybędziesz z odsieczą i wyratujesz mnie z pazurów Tośki, które wciąż mnie zaczepiają.

PS. zazdroszczę ci tej Twojej jednej jedynej Kici, bo u mnie jak widzisz ferma kotów jest.

czwartek, 1 grudnia 2011

Tak na szybko

Wpadłam na chwilę, wykorzystując moment, że Lucek śpi  w szafie,


Maciek śpi na poduchach z żabką,


a wujaszek Rudy wyleguje się na kanapie.


A ja mam się dobrze, wariuję, biegam, szaleję, podgryzam chłopaków, zaczepiam ich aż do znudzenia, a kiedy się zmęczę, to wypoczywam na drapaku, wpatrzona w gołębie koczujące na balkonie.


Tak się składa, że uwielbiam ten drapak i nie wpuszczam chłopaków na niego.


Poza tym lubię siedzieć na parapecie


i wylegiwać się na sofie.


Ups, muszę uciekać, bo Lucek wyszedł z szafy, jak mnie zobaczy przy kompie, to będzie... kicha.