Wygląda niewinnie, ale... zakrada się do komputera i pisze na moim blogu, wychwala się, jak to goni nam wszystkim "kota" i wyobraź sobie, jeszcze opisuje, że ma jakiegoś grzyba w uszach. Zupełnie niereformowalna.
Jak się domyślasz, rozchorowałem się z tego całego stresu, który ona wniosła do tego domu. Ale mam się o wiele lepiej, choć Tośka, bo tak ma ona na imię, panoszy się tutaj niebywale.
Zamieszkała w budce, ongiś należącej do Maćka,
a do tego jeszcze rozgościła się w naszej umywalce.
Co prawda, kiedy wujaszek Rudy się pojawia, to ona grzecznie wychodzi z umywalki, ale jednak...
Poza tym zaanektowała sobie nasze piórka na patyku.
Słowem, mamy z nią tutaj trzy światy. Jak tak dalej pójdzie, to chyba wyprowadzę się do mamy Misi na działkę.
Wolność, świeże powietrze i... Dosia.
Chyba że przybędziesz z odsieczą i wyratujesz mnie z pazurów Tośki, które wciąż mnie zaczepiają.
PS. zazdroszczę ci tej Twojej jednej jedynej Kici, bo u mnie jak widzisz ferma kotów jest.
:-)))
OdpowiedzUsuńNie martw się,
bywają większe fermy kotów :-)
Biedny Lucusiu - jak nic nie można poradzić - to trzeba zaakceptować ;-)))
OdpowiedzUsuńostrepazurki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszmy do klubu =^^=