poniedziałek, 5 grudnia 2011

Do Lolka

Drogi Lolku, mój braciszku, miło, że napisałeś. Podobnie jak i ja wydoroślałeś, zmężniałeś i zaczynasz tolerować "ciała obce" w domu. Obcy ludzie nie stanowią dla mnie aż takiego zagrożenia jak... obce, czyli nowe koty. Wyobraź sobie, że moi ludzie przysposobili sobie taką czarnulę, która już nami wszystkimi rządzi.

Wygląda niewinnie, ale... zakrada się do komputera i pisze na moim blogu, wychwala się, jak to goni nam wszystkim "kota" i wyobraź sobie, jeszcze opisuje, że ma jakiegoś grzyba w uszach. Zupełnie niereformowalna.
Jak się domyślasz, rozchorowałem się z tego całego stresu, który ona wniosła do tego domu. Ale mam się o wiele lepiej, choć Tośka, bo tak ma ona na imię, panoszy się tutaj niebywale.
Zamieszkała w budce, ongiś należącej do Maćka,

a do tego jeszcze rozgościła się w naszej umywalce.


Co prawda, kiedy wujaszek Rudy się pojawia, to ona grzecznie wychodzi z umywalki, ale jednak...

Poza tym zaanektowała sobie nasze piórka na patyku.


Słowem, mamy z nią tutaj trzy światy. Jak tak dalej pójdzie, to chyba wyprowadzę się do mamy Misi na działkę.

Wolność, świeże powietrze i... Dosia.



Chyba że przybędziesz z odsieczą i wyratujesz mnie z pazurów Tośki, które wciąż mnie zaczepiają.

PS. zazdroszczę ci tej Twojej jednej jedynej Kici, bo u mnie jak widzisz ferma kotów jest.

3 komentarze:

  1. :-)))
    Nie martw się,
    bywają większe fermy kotów :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Lucusiu - jak nic nie można poradzić - to trzeba zaakceptować ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ostrepazurki.blogspot.com/

    Zapraszmy do klubu =^^=

    OdpowiedzUsuń