środa, 31 lipca 2019

Nowy kolega



Ale na początek tradycyjnie nowa lilia. Biała i przecudna, spójrzcie na te czerwone pręciki. Prawdziwe dzieło sztuki naturalnej.
A nowy kolega to kot sąsiadów. Mieszczuch, wpada na krótko i chadza na sznurku, znaczy się na smyczy. Fakt, że przystojniak, dziewuchy aż zatkało.
Choć Tosia na miastowego gostka nafukała. Za blisko widać podszedł do jej włości.
Hello, dziewczyny, przypominam, że w domu macie kota bodaj czy nie piękniejszego. A już na pewno słuszniejszej postury, tamten to chudzina. No dobra, młodzik jest, poza tym oczy ma przepiękne, miodowego koloru. Zupełnie jak nasz wujaszek Rudy, który jest już za tęczowym mostem. Ale... dla porównania zobaczcie moje fotki. Mam rację?


wtorek, 16 lipca 2019

Na letnisku



Wasz reporter Lucek donosi:
Lato trwa. Kwitną lilie – majestatyczne i pachnące :)

Kwitnie Tosia – w koszyku. Też majestatyczna, nie powiem ;)

Susza, wodę trzeba oszczędzać, więc pilnuje i racjonuje, żeby za szybko z misy nie ubyło. 
Polegiwać lubi Tosia na swojej czarnej podusi, ale ledwo już się na niej mieści (hihihi, przyganiał kocioł garnkowi).

 A propos garnków – to ja (nie na letnisku oczywiście). W poszukiwaniu drugiego dna.
Lusia młodsza, to i bardziej ruchawa. Wiewiórkę czasem udaje. No, powiedzmy, że podobna...
Choć lubi też poleżeć
i pokulkać się na kociej miniplaży.
Pojawił się dawno niewidziany Stefan – największy żarłok na działkach. Ucieszyli się wszyscy, bo nie było go bardzo długo. W każdym razie apetytu nie stracił. Ani wypłoszowatego wyglądu. Przychodź, Stef, tu żarcia zawsze jest w bród.

A przez zieloną „zupę” (to nasza fosa) żwawo przeprawiają się maleńkie kaczuszki. Po tosty. Bo kaczuszki człowiek też karmi. Tak, tak, wiemy, że nie chlebem... ale rosną na nim jak na drożdżach.
Słowem, fajnie na letnisku jest. Budź się Maciek, stary leniu, i poczytaj chociaż.