poniedziałek, 28 listopada 2011

Maminsynek

Wydobrzałem jakby, dzisiaj byłem na ostatnim zastrzyku, śpieszę do klawiatury, zanim Tośka mnie ubiegnie, bo widziałem, że już sobie ostrzyła pazurki. Tośka rozpanoszyła się już na całego. Gania Maćka i wujaszka po całym mieszkaniu. Ja się nie daję. Wyobraźcie sobie, że chciała zabrać moją zabawkę, też coś. Ofukałem ją jak należy, moja zabawka i basta. Muszę jednak przyznać, że Tośka to zdolna czarnula jest. Już zakumała, jak na umywalkę wchodzić i wodę z kranu pić.

Na stole też się już zadomowiła.

Drapak okupuje i co rano obserwuje, co się dzieje na podwórku.

Na dodatek pozwala sobie gryźć i drapać moich ludzi.

Chyba nie muszę pisać, że jestem zbulwersowany i... zazdrosny. Maciek powiedział, że mi przejdzie, i nazwał mnie maminsynkiem. Też coś, Buncol jeden, zapomniał, jak na mnie fukał, kiedy byłem mały. Teraz to sobie gania z Tośką, bo Tośka mu nie, przymierzając, "kota" goni, że hej. Ale jeszcze zobaczymy, kto jest maminsynkiem.

czwartek, 24 listopada 2011

Zaniemogłem, Tosia pisze

Przeziębiłem się, ochrypłem i poszedłem do doktora. Lekarz zalecił wypoczynek, znaczy pisać też nie mogę, ale... wyobraźcie sobie - ta mała czarna rwie się do pisania, choć nie ma pojęcia, jakie to trudne zajęcie. Niech jej będzie, skoro ja nie mogę.

Cześć, to ja, Tośka, zastępuję Luca, a jak mi się spodoba, to może częściej będę pisała, kto wie? Jestem tutaj od tygodnia, zaliczyłam już lekarza, bo mi uszy wysiadły, znaczy zaświerzbiły się. Przy okazji odrobaczyli mnie po raz drugi i co tu dużo mówić, zniosłam to średnio, ale nic to, jestem już na łapach. Biegam, bawię się i dokuczam wujaszkowi. Wujaszek Rudy to mój najlepszy kumpel jest. Z Maćkiem zwanym przez Lucka Buncolem mijamy się, na razie żadnej zabawy, bo to dzik jakiś jest ten kot. A Lucek... Lucek to chyba się mnie boi!

Wczoraj przyleciały na balkon "Jaśki". W życiu czegoś takiego nie widziałam, ale całkiem mi się spodobały. Dzisiaj były sikorki. Słowem, fajnie jest.

Uczę się od chłopaków wszystkiego, nawet potrafię obsłużyć się na drapaku (o kuwecie nie wspomnę, bo wiadomo), a ostatnio na parapet już sama wchodzę.

Najbardziej zaś uwielbiam "molestować" mojego człowieka, kiedy śpi :)) Wchodzę na łóżko, robię baranka, wsadzam swoje wąsy w nos człowieka i się tulę. Czasami jeszcze mruczę i popiskuję, jak nie reaguje. Nie ma nic śmieszniejszego jak mało kumaty człowiek w półśnie instruujący kota, że ma iść spać, bo noc jeszcze.
Dla nas noc to pojęcie względne, może być równie dobrze w samo południe, kiedy nam się chce spać. Ale niech i tak będzie, postaram się nie przeszkadzać w tej ichniej nocy, ale co mam robić, jak mam ochotę na zabawę i mizianie właśnie wtedy?
Oj, chyba lodówkę otwierają, lecę sprawdzić, co na obiad. Nara.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Tośka

Wyobraźcie sobie, że mam siostrę!!! Przybyła do naszego domu 6 dni temu. Jest taka mała, że aż dziwię się, że można być takim małym. Trochę nie wiem, jak się z nią bawić, a poza tym hmmm... jestem chyba zazdrosny.



Zapomniałem napisać, że jest czarna jak smoła, Maciek mówi,  że musi być z Afryki. Ja tam nie wiem, gdzie ta Afryka, bo ja jestem z Woli, ale i na działkach widziałem czarne koty, chyba że nasza działka jest w tej Afryce. A to by się nawet zgadzało, bo podobno ta kota, czyli Tośka, to ona z działek jest.
Przez pierwsze kilka dni taka jakaś niemrawa była i cały czas na nas burczała, a my przyglądaliśmy się jej z wielką uwagą.


Stopniowo przyzwyczajała się do nowego otoczenia.


A to trawkę sobie poskubała,
a to popatrzyła na nas z dołu.


Dzisiaj od samego rana uganiała się za wujaszkiem Rudym, nawet Maćkowi "kota" pogoniła i pod stół go zagoniła.
Ja jak na razie trzymam się na dystans trochę, chociaż mnie korci. Spoglądam, oglądam i obserwuję tę


Afrykankę Tośkę, może się jednak nada do zabawy?

piątek, 18 listopada 2011

Apel

Nadchodzi zima, już teraz nocą temperatura potrafi spaść poniżej zera. Na klatkach schodowych wielu bloków pojawia się informacja z prośbą o zamykanie okienek piwnicznych – wszystko po to, by zmniejszyć koszty ogrzewania. Tymczasem, zamykając okienko, uniemożliwiamy kotom wolnożyjącym swobodne bytowanie, skazujemy je na śmierć, a przecież wystarczy odrobina dobrej woli, udostępnienie jednego okienka, w którego wejściu wystarczy powiesić gruby koc lub też zainwestować w specjalne drzwiczki ze sklepu zoologicznego. Nie skazujmy kotów na tułaczkę, umożliwmy im bezpieczne, ciepłe schronienie a nie tylko pomożemy im przetrwać zimę, ale zabezpieczymy siebie i swoje mieszkania przed niechcianymi intruzami – szczurami, myszami i robactwem.
Akcje informacyjne na temat okienek prowadzi wiele fundacji prozwierzęcych, nam najbardziej spodobała się ta w formie plakatu, której autorem jest Fundacja Zmieńmy Świat z Tarnowa
Plakat przygotowany przez Fundację można, a nawet trzeba rozpowszechniać na szeroką skalę, wystarczy wydrukować i powiesić na swojej klatce schodowej, klatce obok, w sąsiednim bloku – można także rozplakatować całe osiedle – byle dotrzeć do jak największej liczby osób.
Uświadamiajmy – koty nie są intruzami, bez nich nie damy rady z intruzami:
„Myszy i szczury to najczęściej spotykani intruzi w naszych piwnicach-gryzonie te powodują duże straty niszcząc żywność i inne przedmioty gromadzone w piwnicy. Są nosicielami chorób zakaźnych (głównie szczury). Jeżeli zaprosisz do swej piwnicy koty, populacja szczurów i myszy zmniejszy się. Koty na straży spowodują, że szczury wybiorą inne bezpieczniejsze miejsca na osiedlenie się. Kot to najbezpieczniejszy, najpewniejszy, najtańszy i długoterminowy sposób deratyzacji. Kot to twój sprzymierzeniec. Potraktuj go jak przyjaciela. Otwórz okienko piwniczne, daj miskę karmy i wody. Pozwól aby zamieszkał w Twojej piwnicy i strzegł Cię przed gryzoniami. Kot jest czystym stworzeniem - potrzeby fizjologiczne załatwia poza miejscem, gdzie mieszka. Nie utrudniaj mu życia - nie zamykaj piwnicznych okienek. Zamykanie okienek piwnicznych prowadzi do długotrwałego uwięzienia kotów wewnątrz, a w konsekwencji zanieczyszczenia pomieszczeń, może też być przyczyną śmierci głodowej”. Fundacja Zmieńmy Świat.
Zachęcamy do przyłączenia się do akcji i plakatowania – my już zaczęliśmy, zaczynając od swojej klatki schodowej, Wy też zacznijcie!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Klepisko

Maciek pojechał na działkę i wrócił potwornie zdenerwowany i zniesmaczony . Ale to, co ujrzał, wprawiłoby nie tylko kota w stan depresyjny.

Nasz działka została totalnie zryta przez dziki. Trawy zostało tyle co na lekarstwo.

Nawet Rudi, który przybiegł do Maćka z wyrazami współczucia, nie był w stanie go ukoić.

Moi ludzie też są załamani i nic nie wróży temu, aby działka szybko zyskała swój wspaniały urok. W sumie to dobrze, że ja tam już nie jeżdżę, bo mogłoby się to źle skończyć... dla dzików rzecz jasna :))
Mama Misia też nie ma powodów do radości, kto chciałby na co dzień oglądać takie klepisko.

Dlatego też całe dnie spędza na werandzie.

poniedziałek, 7 listopada 2011

Listopadowo

W listopadzie koty siedzą w domu, no może z wyjątkiem Maćka, który regularnie co tydzień jeździ na działkę.
My z wujaszkiem pozostajemy w domu, czasem śpimy, czasem się bawimy, czasem się nudzimy.
Ulubionym miejsce wypoczynku wujaszka Rudego jest... ława


Maciek, kiedy nie jedzie na działkę, wypoczywa na... płytach


A ja... hmm, to zależy, na co mam ochotę, albo wypoczywam  na kocyku,


albo siedząc na szafce.


Najbardziej zaś lubię...


leżeć na kanapie z moim człowiekiem i całą resztą.