czwartek, 29 września 2011

Jesień

Nie pisałem, bo byłem zajęty, a właściwie ludzie byli zajęci i nie miał mi kto pomóc w pisaniu. A ludzie byli zajęci budową, tak, tak, wybudowali nam nowy taras :))

I co najważniejsze, zrobili dla nas specjalne drzwi.


Nic tylko jeździć na działkę i wchodzić, i wychodzić, kiedy się chce. Muszę koniecznie pojechać i zobaczyć na własne oczy, jak ten nowy taras wygląda, bo na zdjęciach jest super.


Mama Misia i Dosia to mają fajnie. Jesień nie jesień, a one mogą sobie do woli biegać po ogródku.




A ja... wyleguję się na kanapie i marzę o lecie.

wtorek, 20 września 2011

Nazajutrz, czyli wakacji ciąg dalszy

Rankiem wraz z Dosią bawiliśmy się na drzewie.

Lubię Dosię, bo fajnie można się z nią pobawić.



 Gdy już nam się ta zabawa znudziła, poszedłem popatrzeć na motylki, których zleciało się całe mnóstwo.

Chciałem nawet jednego upolować, ale...

odfrunął.
Jak każdy dzień na działce zleciał mi bardzo szybko. Wieczorem, ku mojemu zdziwieniu, natknąłem się na...
obcego,

czarnego kota z mega żarówami. Zapraszałem go do nas, ale on tylko siedział i się gapił.

Nie to nie, pomyślałem, twoja strata, bracie, dodałem i oddaliłem się w kierunku domku. Ludzie siedzieli na ganku, palili świece, panowała cisza i spokój. Tylko dzikie kaczki co jakiś czas krzyczały, nie wiedzieć czemu.

A ja robiłem się coraz bardziej senny.

Następnego ranka pogoda się popsuła i wróciliśmy do domu. Szkoda.

czwartek, 15 września 2011

Na dobre

Wakacje tym razem skończyły się już na dobre. Pogoda fajna, ale zimno, szczególnie w nocy, więc czas było wracać. Ale tyle, ile przeżyłem w te wakacje, to chyba nigdy wcześniej nie przeżyłem. Wracam jednak do ostatnich wakacji.
Siedzę ja ci sobie na werandzie,


rozglądam się dookoła i nagle... oczom nie wierzę, przecieram je ze zdziwienia i dalej to samo. Widzę konie,

znaczy się łosie, Maciek mi powiedział, że to łosie. Nigdy takich wielkich zwierząt nie widziałem, więc myślałem, że to konie.

Patrzyliśmy się na siebie dłuższą chwilę, zapewne łosie były zaskoczone mną, tak jak ja nimi, po czym ja zdecydowałem, że już się napatrzyłem, i poszedłem na grządkę, tam zawsze bezpieczniej.



Przetrwałem na tej grządce do nocy,



tak dla bezpieczeństwa.
Potem włączyłem "żarówy", dla pewności, czy aby te konie, znaczy łosie, czasem się na mnie w chaszczach nie zaczaiły.


Gdy już się upewniłem, że teren jest bezpieczny, szybko pobiegłem do domku umyć swoje zabłocone łapki.

Umyty, błyszczący i pachnący, ale też zmęczony, pogrążyłem się w zbawienny sen.

Nazajutrz zaś... cdn.

wtorek, 13 września 2011

Fajnie jest

Przyjechałem na wakacje. Który to raz w tym roku, nie wiem, bo liczyć za bardzo nie potrafię, ale wiem, że jeszcze nigdy nie byłem na tylu wakacjach.

Jak zwykle jest fajnie. Mogę się tarzać w piachu, podgryzać trawkę, chować się i wspinać po drzewach.


Jednym słowem życie sielskie i anielskie :)) Maciek też zadowolony urzęduje na drzewie,


a Dosia, nasza "dzika" koleżanka, rozkoszuje się wątróbką pani Krysi.
Misia odpoczywa na podusi, cóż więcej wymagać od wakacji?


czwartek, 8 września 2011

Jeszcze o wakacjach

Moi ludzie zainstalowali na samochodzie taką oto nalepkę


i jeździmy sobie w samochodzie jak króle :)) Często jak króle jeździmy na działkę. Teraz niestety te podróże będą rzadsze, bo pogoda już nie taka, a jak ja jadę na działkę, to ludzie muszą na niej nocować, chyba że mają noktowizory :)) 
Na działce nie tylko polujemy, często po prostu się wylegujemy i podziwiamy kwiatki, drzewa i wszystko dookoła.


Często się na siebie czaimy,




a potem razem się bawimy i razem


śpimy.

PS.
Coś słyszałem o kolejnym wyjeździe na działkę. Czyżby znowu wakacje?

wtorek, 6 września 2011

Ostatnie wakacje

Słuchajcie, słuchajcie, właśnie wróciłem z kolejnych wakacji. Zupełnie się nie spodziewałem, a tu myk i jestem na działce.Jak zwykle było super i jak zwykle krótko.
Noc na działce wygląda strasznie,

ale ja uwielbiam i wtedy znikam. Nocne polowania to moja pasja. Pojawiam się po jakimś czasie zazwyczaj, gdy ludzie nawołują i nawołują i nawołują. Budzenie ludzi o 3 nad ranem... bezcenne. W zasadzie ani ja, ani Maciek nie pojmujemy, jak można spać o 3 nad ranem, toż to raj na nocno-poranne spacery. Cisza, spokój, a ludzie śpią.

Poranki, szczególnie na dachu, kiedy słoneczko w oczy świeci, też są nie do opisania.

Zresztą tarzanie się w piachu

czy wylegiwanie na grządce też mają swoje plusy.

Najbardziej zaś lubię siedzieć na ganku i obserwować mamę Misię i


polować.

W ogóle lubię być na działce i aż szkoda, że to były ostatnie wakacje w tym roku :((