środa, 31 października 2012

Halloween

Trochę niedowidzę na jedno oko (Tośka), to zadrapane w bitwie z Maćkiem, ale co widzę, to opisuję.
Ludzie przynieśli takie dziwne pomarańczowe kulki, Lucek mówi, że to pomarańcze, a Maciek, że to dynie. Rozłożyli je na podłodze i zaczęli je ciąć.



Pomału zaczęło się coś z nich wyłaniać,


 aby za chwilę stanąć na stole i świecić.

Potem dołączyła do tych dyń czarownica, którą musiałam obowiązkowo obwąchać, co to za jedna.


Lampion też wydał mi się jakiś podejrzany,

ale niech tam.

Teraz dynie dumnie stoją na stole, a jeszcze przedwczoraj widziałam je w płynie.



Hmmm, a może to inne dynie były?




5 komentarzy:

  1. Dynie piękne, ale zmartwiłam się zadrapanym oczkiem :( Czy wszystko w porządku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca w porządku, niestety, musimy chodzić do vet, oko wygląda średnio fajnie:((

      Usuń