poniedziałek, 12 lutego 2018

Nasze życie codzienne


Jak się toczy? Wystarczy spojrzeć na zdjęcie.

Ale mamy też swoje obowiązki. Tak nie chwaląc się, najwięcej ja, jako głowa domu. Głównie doglądam i pilnuję. A to prania.
A to rzeczy. Plecaczka na przykład, żeby Tośka gumek nie zgryzła na amen.
 
A to naszej sofy, po co ją narzutami zakrywać, taki ładny wzorek ma. To odkrywamy z Tośką, żeby wzrok nasycić.
Potem odpoczywamy, rzecz jasna. Ale to syzyfowa praca jest. Wróci matka, zaś zakryje :(
Jak już się zmęczę tym pilnowaniem, napiję się wody
i odsapnę chwilkę, w towarzystwie Luchy najczęściej.
Maciek to wiecie, osobliwy egzemplarz. Właściwie niczym się nie zajmuje. Jeśli nie liczyć żebrania o żarcie.
Dziewczyny bardziej próżne są. Lustereczko, powiedz przecie...
Ale Tosieńka kochana ma też drugie oblicze – bardziej krwiożercze. Pudło w rujnacji.
Piękny mam brzuszek, co nie? Luśka bez kompleksów.
No i sami widzicie, gdyby nie Gospodarz... czyli ja, porządku by tu nie było za wiele.



3 komentarze:

  1. Porządek musi być. I kierownik musi być.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. No wreszcie ktoś mnie docenił. Dziękuję, Aniu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Te kocie brzuszki to prawdziwe pułapki! Wystarczy zbliżyć ręce i już po Tobie :)

    OdpowiedzUsuń