środa, 29 maja 2019

Majowe podsumowanie



Trochę się poleniłem z pisaniem, ale też i ten jakoby magiczny miesiąc MAJ okazał się do bani. Pogodowej, więc niewiele się działo i jeszcze mniej się chciało. Chociaż...
Parę ładnych dni było. Towarzystwo na działce miało frajdę. Zgodnie z kalendarzem świąt państwowych zainstalowali sobie stosowny kwiatek w patriotycznej kance. 

Kąpiele słoneczne też były, razem i osobno.
Nowy zmywak został zaanektowany przez Niunię. 
Dobre jedzenie też było, a jakże, ale to już standard. Te koty działkowe to chyba mają lepiej niż domowe. Nie powiem, że nie zazdroszczę.
O proszę, jest nawet szyneczka ze Społem. Spożywana czujnie, bo zbliżał się konkurent. Aha, to Lusia, która pojechała już na działkę.




Wprawdzie pogoda nie sprzyja, ale ma tam kanapę w domku i wygodnie. Z rezydentami nie zadziera, oni zresztą też są grzeczni. Taki Warsik na przykład. Spokojnie zaczekał, po czym dojadł resztki.
I poszedł na ganek do sąsiada.
Niunia mniej ustępliwa, ale cóż... kobietka.
A w domu... jak to w domu. Śpimy.
Ja pilnuję ciuchów 
i doglądam prania. Przed wrzuceniem do pralki trzeba posortować.
Lusia przed wyjazdem zlustrowała zakupioną kocimiętkę
i zdrzemnęła się w pożegnalnym uścisku z Maćkiem (jak to burasy, ciągnie swój do swego).








2 komentarze: