poniedziałek, 14 czerwca 2010

Upały

Wcześniej nie pisałem, bo było gorąco. Uff, leżałem jak betka i ledwo dychałem. Na dodatek cały w styropianie, bo u nas ocieplają.

Szukałem wytchnienia w pudełku po wiatraku, który ludzie przytachali z piwnicy, bo sami, choć bez futerek, ciężko przędli w te upalne dni.


Jak zwykle ubiegł mnie Maciek.


Wystarczyło jednak poskakać po kartonie



i pudło było całe moje.

Wywiązała się z tego powodu walka o być albo nie być w pudełku


zakończona kompromisem,



czyli obwąchiwaniem adidasów, które są równie ponętne jak puste kartony.
Potem do akcji wkroczył wujaszek Rudy i rozgromił całe towarzystwo, po czym


grzecznie pomaszerowałem wylegiwać się na kanapie, jak przystoi porządnemu kotu, a pudełko pozostawiłem Maćkowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz