środa, 16 października 2013

Jesień

Dawno nas tu  nie było, ale tak czasami bywa, że się po prostu lenimy. Jak się nie lenimy, to jeździmy na działkę, choć dobrze wiemy, że to już ostatki.

Ludzie robią porządki na działce,

palą, grabią, koszą, a tymczasem...


działkę nawiedzają jakieś obce byty, czyli kociki. Nie dość, że przychodzą, to się jeszcze szarogęsią.

Kiedy chciałam interweniować w sprawie szarogęsienia się, zostałam, że tak powiem, osaczona przez całą zgraję obcych.

Ratowałam się ucieczką,


ale i tak mnie dopadły

i odstąpić nie chciały.

Z biedą się wydostałam z ukrycia i przy pomocy człowieków cała wróciłam do domu. Uff.
Maciek pojechał następnego dnia odeprzeć atak obcych kotków i też został oblężony.

Zachował jednak zimną krew i pozwolił maluchom się szarogęsić.

Najgorsze jeszcze przed nami, plotki chodzą, że ponoć jeden z tych obcych ma trafić do nas pod strzechę. Aż strach się bać.

3 komentarze:

  1. O :), to będzie Was więcej :)... Na zawsze, czy na zimę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajnie .... jeszcze jeden uratowany kotek ;-)))
    Będzie dobrze !!!

    OdpowiedzUsuń