niedziela, 25 maja 2014

A u nas... hmmm

Lucha zachorzała, ot tak nagle z dnia na dzień. Straciła wigor i chęć do wszystkiego, pojawiła się gorączka i wizyta u weterynarza. Antybiotyki pomogły na tyle, że dostała tabletki do domu. Opornie to szło, bo Lucha dalej nie była sobą, ale w końcu wróciła do normy. Nie wiadomo, co jej było.


Wczoraj Tosia była na działce,


a dzisiaj rano kulała na jedną łapę i wylądowała u lekarza. Dostała zastrzyk i już lepiej, ale musi od jutra zażywać jakieś tam środki, pewnie przeciwbólowe, bo naciągnęła sobie mięśnie. Dziewczyny muszą się szybko kurować, bo już niedługo jedziemy na wakacje, ponoć.



3 komentarze:

  1. U mnie sierściuchy na szczęście zdrowe, czego i Luckom życzę:)
    Kociarz

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej! Biedne dziewczyny!!! Lucku - mrucz im kolysanki na dobranoc, zeby zapomnialy o chorobach :)
    Szkoda lata na chorowanie!!!
    Pozdrowienia dla futrzakow i ich czlowiekow ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka kociaki ... czekamy na relacje z wakacji :-)

    OdpowiedzUsuń