czwartek, 10 sierpnia 2017

Upały



No i wykrakałem. Lusia została, bo... zachorowała. Miała wysoką gorączkę i ogólnie było z nią kiepsko. Leczy się dzielnie. W szpitaliku "Pod kratą".


Tymczasem nastały afrykańskie upały. Tosia na działce była okrywana zimnym kompresem.

Dosia wśród traw próbowała szukać schronienia.
Nawet jaszczurka wskoczyła do miski dla ochłody.
My w domu radziliśmy sobie każdy po swojemu. Ja tam ciepełko lubię, więc zażywałem kąpieli słonecznych na drapaku.
A jak się przegrzałem, szedłem pilnować butów – tam, gdzie słońce nie dochodzi.
Lusia i Maciek okazali się odporni, rzadko opuszczali swoje legowisko.






1 komentarz:

  1. Świetny blog :) Zapraszam do siebie :) https://hubert-kot-ktoryjezdzirowerem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń