poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Wielkanoc na działce - część 1

Dzisiaj i wczoraj byłem na działce. Ale po kolei. Zapakowali mnie w torbę, Trochę protestowałem, bo kto lubi siedzieć w takim więźniu? Po jakimś czasie torba się otworzyła, a ja znalazłem się na trawie.


Patrzę i oczom nie wierzę, ale przestrzeń, jakie to wszystko duże. Wow. Aż boję się wyjść, choć po Maćku już śladu nie widać, ale Maciek to stały bywalec działek, więc nie ma się co dziwić.
W końcu wyszedłem z torby, powąchałem się z Maćkiem i... hulaj dusza.


Zaliczyłem grządki, trawki, krzewy i kompost. Nawet ośmieliłem się wejść na inną działkę. Najlepiej jednak czułem się na drzewie.


Z wysoka mogłem obserwować, co się dzieje dookoła. A działo się bardzo dużo. Na sąsiedniej działce pojawił się jakiś obcy kot.


Oboje z Maćkiem bacznie go obserwowaliśmy, czy czasem na naszą działkę nie wejdzie.


W ogóle drzewa okazały się tym, czego mi od zawsze brakowało, poczułem się jak Tarzan w dżungli :))


Kiedy Maciek przeglądał się w lusterku,


ja tropiłem dzikiego zwierza za płotem.


Przygód miałem co niemiara. Resztę opowiem jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz