czwartek, 12 sierpnia 2010

Chodniczek

Ludzie sprawili nam niebywały prezent... chodniczek, który ma w sobie coś, co wręcz nakazuje nam na nim leżeć, tarzać się, wąchać, wyrywać włókna z niego i robić inne dziwne rzeczy.

Jak tylko go zobaczyłem, to go sobie zaanektowałem, ale potem doszedł wujaszek Rudy

i Maciek.

No i okazało się, że on wcale nie taki tylko mój, choć szczerze mówiąc to i tak ja bawię się nim najwięcej.


Tu na przykład tarzam się w nim, aż włókna lecą.


Tu odgrywam Bonapartego napoLeona,


a tu zwyczajnie gram w chowanego.
Jeden chodniczek, a tyle możliwości. W ostateczności można się na nim nawet przespać.


Chyba że wujaszek uzurpator Rudy wtargnie na niego,


wtedy pozostaje mi tylko zimny kaloryfer

z pomarańczowym kotem... brrrrrrr.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz