Na sam początek, po przyjeździe na działkę, przywitała nas gigantyczna piłka
i słonik.
Pogoda dopisywała, nie było ani za ciepło, ani za zimno, toteż wariowaliśmy z Maćkiem, ile wlezie.
Wskakiwanie na drzewa stało się nasza domeną, gdyż z tej pozycji można zobaczyć wiele ciekawych rzeczy, które zapierają dech w piersiach.
Czasami jednak trzeba zejść na dół i upolować to i owo.
Ja gustuję w ważkach, Maciek w myszach, ale jakoś mu się żadnej złapać nie udało, za to ja miałem radochę z mojej ważki. Maćkowi oczywiście nie dałem spróbować, bo i on myszami ze mną się nie dzieli.
Pozwoliłem mu jedynie patrzeć, jak ją konsumuję :))
W ramach gimnastyki poobiedniej wybrałem sobie trawę... pampasową. Wspinanie się na nią jest bezcenne,
a i widoki przepiękne.
Przychodzi jednak moment, że nawet najbardziej wytrwały kot w końcu pada na... materac,
po to, aby na następny dzień mógł znowu odkrywać nowe miejsca i uczestniczyć w niekończących się wręcz przygodach, o czym napiszę jutro.
Wielkanoc :-)
-
*Wspaniałych Świąt Wielkanocnych ,*
*relaksu, wypoczynku i smakołyków,*
*oraz ...*
*duuuużo kocich baranków :-) :-) :-)*
*Pozdrawiamy :-)*
7 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz