piątek, 17 września 2010

Woda

Czekam na weekend, bo być może pojadę znowu na działkę. Póki co rozpracowuję bardzo ważną sprawę, a mianowicie kapanie wody z kranu i rozpryskiwanie się tejże wody w zlewie.

Zajęcie to na ogół zajmuje mi pół dnia, gdyż nie łatwo jest dojść do tego, skąd ta woda leci i dokąd.

Przyglądam jej się pod każdym kątem i nijak nie mogę wydedukować, skąd się ona bierze. Obchodzę zlew naokoło...


Patrzę z bliska

i z daleka

i wciąż nie wiem, jak to się dzieje, że ta woda leci i leci bez końca. Aż w końcu wkurzeni wysokimi rachunkami za wodę ludzie "nakrywają" mnie w łazience podczas moich eksperymentów i wtedy


próbuję wyglądać jak ten kot ze Shreka, choć jak widać marnie mi to wychodzi. W związku z czym woda zostaje brutalnie zakręcona, a ja... jakby nigdy nic udaję się na kanapę wylizywać mokre od wody futerko.

2 komentarze:

  1. Jako kot ze Shreka wyglądasz cudnie, a kropelka na wąsach ujmująca bardzo :).

    OdpowiedzUsuń
  2. ha, ha, ha, kropelka miała zadziałać ze zwiększoną siłą , jakby sam wygląd nie pomógł:))

    OdpowiedzUsuń