sobota, 29 maja 2010

Znowu Maciek

Maciek, Maciek, Maciek, ciągle tylko Maciek, no ale Maciek jako jedyny jeździ na działkę, więc ma zawsze kupę przygód.
Ja tymczasem siedzę w domu z wujaszkiem Rudym i dotrzymuję mu towarzystwa. Wujaszek Rudy się pochorował. Zrobił mu się wielki ropień... pod ogonem :(( Ale lekarz już mu ulżył w cierpieniu i wujaszek wraca do sił.
A Maciek jak zwykle w soboty pojechał na działkę. Z tego, co ludzie opowiadali, to znowu był niemały cyrk z tym Maćkiem.
Najsampierw wlazł na wysoki dach, bo sobie umyślił, że skoczy z niego na drzewo i upoluje ptaszka. Skończyło się na tym, że moi ludzie musieli go ratować, czyli z tego dachu zdejmować, bo buncol nie potrafił z niego zleźć :)))
Niestety byli tak tym zaaferowani, że nie zrobili żadnego zdjęcia, a szkoda, bo bardzo chciałbym zobaczyć przestraszoną minę tego ważniachy :))
Potem zaczął polować na jaszczurkę, ale w samą porę ludzie interweniowali i życie jaszczurki uratowali. Maciek jednak nie odpuścił i udał się na polowanie i tym razem mu się udało. Znowu upolował myszkę.




Po czym dumnie usiadł na stole i zakomunikował, że jest właśnie po obiedzie.


Ja tymczasem, siedząc w domu, zabawiam się w chowanego


albo oglądam telewizję.


Jasne, że nie to samo co działka, jaszczurki i myszy, ale z wujaszkiem w domu zawsze fajnie jest.

poniedziałek, 24 maja 2010

Maciek show

Będąc na działce Maciek nigdy się nie nudzi, zawsze znajdzie sobie zajęcie, a to pójdzie na sąsiednią działkę, a to ptaszka pogoni, a to mysz upoluje. I tak było wczoraj. Ludzie zabrali Maćka, bo się tego domagał.
Najpierw powylegiwał się w cieniu parasola.

Potem z zapartym tchem obserwował żabkę skaczącą po grządkach.


Następnie rozpoczął polowanie,


którego wynikiem było złowienie... myszki.

Po przedstawieniu zdobyczy ludziom i zabawie nastąpiła konsumpcja.



 Futerko, aby nie zalegało, należało popić wodą, koniecznie z fontanienki, bo inna, zbyt świeża i czysta, mogłaby zaszkodzić.


Cała ceremonia zwieńczona została skrupulatnym myciem i małą drzemką w domku na materacu.

Po powrocie do domu Maciek zdał mi szczegółową relację z pobytu na działce, którą to opisuję. Trochę mu zazdroszczę, ale zjedzenie tej myszy odzianej w futerko jakoś nie przypadło mi do gustu. Wolę już moje puszki mięsne albo schabowe.

wtorek, 18 maja 2010

W czasie deszczu

Deszczowy maj nie sprzyja Maćkowym wyjazdom na działkę, toteż zabawiamy się jak potrafimy w domu.
Przeciągamy linkę, a w zasadzie mamy taki zamiar, ale jak widać marnie nam to idzie.

Oglądamy telewizję.

Podglądamy gołębie.


Wylegujemy się.


Tudzież podkradamy ludziom mięso na obiad.


Jednym słowem deszcz nam nie straszny, zawsze mamy tyle rzeczy do zrobienia , że aż czasu brakuje.

czwartek, 13 maja 2010

Urodziny

Dzisiaj są moje urodziny, mam dokładnie 1 rok. Ludzie mówią, że urodziłem się między 5 a 20 maja, ale wybrali 13, bo była taka piosenka "13 maja w piątek urodziła 5 kociątek..."
Miała być wielka niespodzianka, czyli tort, ale się trochę pochorowałem i chyba nici z tortu. Jaka szkoda :((


Tymczasem zabawiałem się w chowanego z Maćkiem.

Co Maciek podszedł do pudełka, to ja myk i mnie nie ma.

Co odszedł, to ja się wychylam i tak w kółko.


W końcu trochę mi się ta zabawa znudziła i postanowiłem wyjść.

Maciek skorzystał z okazji i wszedł do środka, tylko że on nie wiedział, że to moje pudełko i że tylko ja mogę w nim się chować. Toteż postanowiłem dać mu nauczkę


i usiadłem na niego. Kiedy w końcu się wydostał na zewnątrz, obrażony uciekł na biblioteczkę poczytać co nieco.

poniedziałek, 10 maja 2010

Leoś

Leonek, mój braciszek, podesłał kilka zdjęć. Oto one.







Nieprawdaż, że piękne?
Już za kilka dni czeka nas  wszystkich wielkie niespo :)) Dokładnie to na pewno czeka mnie. Wiem, bo mi Maciek zdradził, ale o tym potem.

niedziela, 9 maja 2010

Zwyczajnie po kociemu

Maciek znowu był na działce.

Spacerował pod parasolem,

wisiał na drzewie




i oglądał świat z dachu.

Ja tymczasem "czarowałem", czyli znikałem i się pojawiałem.

Najpierw byłem w moim sekretnym domku, nagle myk,

domek pusty, i znowu  myk,

i jestem, tylko w innej pozycji. Nie fajne czary?

Potem zobaczyłem, że wujaszek okupuje moje drzwi balkonowe, swoją drogą przeoczyłem ten moment, kiedy on się tam wdrapywał, ale jakoś nie wyobrażam go sobie wiszącego na kracie jak ja.  Nie mogłem pozostać bierny, w końcu to moje drzwi, i podążyłem z odsieczą.


Maciek wrócił z działki bardzoooooooo zmęczony, choć wiem, że się tam wylegiwał,

a ja nie mieszcząc się mimo szczerych chęci na drzwiach balkonowych, siadłem w zadumie na "drzewku" i przyglądałem się śpiącemu Maćkowi.

piątek, 7 maja 2010

Dzień jak co dzień

Bawiłem się z Maćkiem linką, ale Maciek zawsze ją sobie uzurpuje. Tym razem to ja okazałem się szybszy

i  zacząłem wciągać linkę do mojego nowego pudełka, w którym trzymam swoje skarby.

Maciek tylko patrzył zdziwiony, gdzie ta linka znika.

Po chwili linka i ja zniknęliśmy, a Maciek dalej patrzył, nie dowierzając własnym oczom. Pewnie biedak myślał, że naprawdę nas nie ma. Ja jednak postanowiłem się  ujawnić,



coby Maciek po mnie czasem nie płakał :))  Zmęczony tą zabawa w chowanego zległem byle gdzie, aby prędko.


Maciek w tym czasie zajął się jedzeniem.

Kiedy ja zdecydowałem, że jestem głodny, przyszedł wujaszek Rudy


i musiałem podzielić się z nim michą. A że wujaszek ma głowę dwa razy większą od mojej,


to ustąpiłem miejsca, mając nadzieję, że dla mnie jeszcze coś zostanie.

poniedziałek, 3 maja 2010

Majówka

Maciek spędził majówkę na działce,


obserwując sójkę


i spacerując z człowiekiem.




Ja z uwagi na to, że nie znoszę jeździć samochodem, zamknięty w transporterze, spędzałem majówkę w domu. Leżąc na sofie,


bądź też przyglądając się gołębiom.





Gdy Maciek wrócił do domu, zdał mi dokładną relację z pobytu na działce.


Nie omieszkał przy tym  śmiać się ze mnie i nazywać mnie tchórzem, co skończyło się bijatyką.


Dla ukojenia nerw wszedłem do szafy


po mój ukochany sweterek.


On zawsze działa na mnie niczym melisa na człowieka.