sobota, 23 lipca 2011

Kicha

Pogoda nawaliła po całej linii. Miałem jechać na działkę i nie pojechałem. My koty zostaliśmy w domu, tylko ludzie pojechali do Misi. Oprócz Misi zastali tam także Dosię, czyli żeńskiego sobowtóra Maćka.

Dosia traktuje naszą działkę jak swoją, wyjada Misi jedzenie, śpi w Misi budce, zachowuje się jak swój kot, tylko pogłaskać się nie daje. Misia się z nią zaprzyjaźniła i obie harcują po ogródku.


Dzisiaj Dosia wybrała się na polowanie i ku uciesze ludzi złapała mysz,

 którą się najpierw bawiła,

a potem te myszkę po prostu... zgubiła :) Myszka w kompoście się ukryła, a Dosia przyczajona na nią tam czekała, i czekała, i czekała.


 Tymczasem Misia zrelaksowana, wypoczęta, tylko się przeciągała i pazurki ostrzyła. Czyżby na tę zgubioną przez Dosię mysz?


Mnie pozostało wysłuchanie historyjki, opisanie i czekanie na lepsza pogodę.

3 komentarze:

  1. Nie martw się, ja też dzisiaj nie pojechałam na wycieczkę przez tę głupia pogodę . :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale za to jakie barwne opowieści masz :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęśliwi Ci u których nie pada. Są tacy ??
    Opowieść za to pierwszej klasy a z myszki prawdziwa szczęściara :)

    OdpowiedzUsuń