poniedziałek, 4 maja 2015

Pojechałam :))

To ja, wasza ulubiona Lusia, słuchajcie, pojechałam na działkę. No jak bum cyk cyk, nie wierzę, że byłam na działce. Miał jechać Maciek, ale taki jakiś wczorajszy był,


potem padło na Tosię, ale też jakaś taka nie tegez,

zresztą i tak pochowały się za wersalkę. Lucek ma szlaban na działkę forever, bo dziknie na niej i małpiego rozumu dostaje buhahahha.
Więc pojechałam ja.

Szok jak nie wiem, kot przez te wszystkie miesiące zapomina, jak to na działce jest, i musi wszystko od nowa odkrywać.


Jakby tego odkrywania było mało, to wyobraźcie sobie, że stała się rzecz niesłychana. Mały dziczek wpadł u sąsiada na działce w takie betonowe zagłębienie i nie mógł wyjść. Płakał, skakał, aż w końcu go wyciągnięto i do specjalnego schroniska dla dzikich zwierząt zawieziono.

No, po prostu wow!

2 komentarze:

  1. Pierwsza wycieczka i od razu wspaniała przygoda.
    Warto było czekać te kilka miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kadarka!!!! - To chyba niezla imoreza byla skoro az pochowaly sie za wersalka. Najwazniejsze ze wszystko dobrze sie skonczylo dla malego dzika :)

    OdpowiedzUsuń