poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Potwór

Upał w weekend dał się Maćkowi we znaki. Albo odpoczywał pod krzaczkami,

albo owinięty w mokrą szmatkę leżał na ścieżce, czekając na zachód słońca.

Ja, jako "bubel genetyczny", jak to określił swego czasu lekarz wszystkie koty rudej maści, upałów nie znoszę i wolę siedzieć w domu, tam zawsze znajdzie się chłodniejsze miejsce, choćby pod wanną :))
Wracając do Maćka, napotkał on na swojej drodze takie oto stworzenie.


Cóż to za potwór, myślę sobie? Maciek mówi, że to żaba i gdyby był Francuzem, toby ją zjadł. Też mi coś. Ja jakbym był nawet czarnym kotem, to czegoś takiego bym nie tknął, fuj.
Potem było tylko gorzej, bo mojego słonika zaatakował prawdziwy potwór,


 a mnie jak na złość tam nie było, aby go dzielnie bronić. Ale następnym razem to... ja mu pokażę.

1 komentarz:

  1. Straszny ten potwor ;) Ale slonik na pewno byl bardzo dzielny i nie uciekl.
    Pozdrowienia i glasniecia dla futrzastych przyjaciol.

    OdpowiedzUsuń