wtorek, 12 października 2010

Ostatni raz na działce

I znowu nabroiłem ździebko. Znaczy się tak jak pół roku temu, tak i w miniony weekend zwariowałem.
A zaczęło się całkiem nieźle.

Kwiatki, słońce, powietrze.
Polowałem na motylki, goniłem się z Maćkiem,


a także piłem wodę z cudzej wanienki :))

Nawet zażerałem się kiełbasą z grilla.

Potem poszedłem na polowanie z Maćkiem.


Nic nie wskazywało na to, że nagłe poczuję ten zew dzikości, który płynie w moich żyłach, i będę do zimnej nocy szalał jak opętany po działkach, zmuszając moich ludzi do czekania na mnie i martwienia się. Takim oto sposobem nagrabiłem sobie co niemiara. Dostałem szlaban na całe pół roku, albo do momentu, jak zrobi się ciepło, a moje dzikie instynkty nie będą tak uciążliwe . 
No i dobrze, zima za pasem, będę wylegiwał się w ciepełku i nabierał siły na wiosnę :))


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz