A zaczęło się całkiem nieźle.
Kwiatki, słońce, powietrze.
Polowałem na motylki, goniłem się z Maćkiem,
a także piłem wodę z cudzej wanienki :))
Nawet zażerałem się kiełbasą z grilla.
Potem poszedłem na polowanie z Maćkiem.
Nic nie wskazywało na to, że nagłe poczuję ten zew dzikości, który płynie w moich żyłach, i będę do zimnej nocy szalał jak opętany po działkach, zmuszając moich ludzi do czekania na mnie i martwienia się. Takim oto sposobem nagrabiłem sobie co niemiara. Dostałem szlaban na całe pół roku, albo do momentu, jak zrobi się ciepło, a moje dzikie instynkty nie będą tak uciążliwe .
No i dobrze, zima za pasem, będę wylegiwał się w ciepełku i nabierał siły na wiosnę :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz